kupiłam...
kurteczkę na podpince polarowej, różową....śliczniusią...
różowe sandałko-pantofelki i białe adidaski
po naszym spacerze Ewkę wyciągnęłam prawie mokrą...czapkę suszyłam na wózku; Młoda dochodziła do siebie w samochodzie;
potem wyletniłam Młodą tak że latała w rajtkach i bez czapy; wyspacerowaliśmy się po wsze czasy
teraz mnie coś rozbiera,
mam nadzieję, że moje dziecko będzie jutro zdrowe...
...a tak na marginesie Młoda mi tak urosła, że nie mogłam dzisiaj dopiąć jej butów w zimowym kombinezonie, wiem gdzie upakowała sie ta waga, w długości...
dobrze, że kombinezon odchodzi już w zapomnienie podobnie jak zima...
No i musze meżowi przyznać rację, Ewa faktycznie jak szalona podkurcza nogi pod brzuszek i kiwa się na czworakach do przodu i do tyłu... Dzisiaj zrobiła piękny pokaz kiwania w gościach na oczach cioci swojej imienniczki...