Autor Wątek: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....  (Przeczytany 324538 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Asia-85

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 974
  • Płeć: Kobieta
  • Zrozumiałam po co żyję, wiem że czujesz to co ja..
  • data ślubu: 8.09.2007 nasz magiczny dzień...
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #330 dnia: 11 Marca 2009, 13:04 »
Olu pieknie to opisałaś, łezki same cisną się do oczu :-* :-* :-* dziewczyny ten temacik naprawde potrafi podnieść człowieka na duchu, sama czasem spoglądam na test ciążowy i nie mogę uwierzyć że to juz tuż tuż, dzieki wam wiem że można znieść wszystko i choć poród bywa niejednokrotnie bardzo ciężki i tak najważniejszy jest ten maleńki człowieczek.
[img width= height=]http://suwaczki.maluchy.pl/sl-9422.png[/img]

Offline Olaa
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9501
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #331 dnia: 11 Marca 2009, 23:34 »
czasem spoglądam na test ciążowy i nie mogę uwierzyć że to juz tuż tuż
Ja zaraz po powrocie do domu znalazłam moje testy i spojrzałam na małego...i łzy same popłynęły do oczu :)

jak slysze wypowiedzi w stylu: "moglabym znowu rodzic" to jakos nie bardzo chce mi sie w to wierzyc...
Przecież nikt Cię na siłę nie przekonuje...Ja mogłabym, po prostu...
There is no such thing as an ending. Just a new beginning...

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #332 dnia: 11 Marca 2009, 23:36 »
pewnie
ja też po porodzie stwierdziłam, że mogę jeszcze raz...tylko potem mogę oddać komuś na pierwsze trzy miechy  ;D
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline Olaa
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9501
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #333 dnia: 12 Marca 2009, 00:17 »

tylko potem mogę oddać komuś na pierwsze trzy miechy  ;D

To też przejdę  ;) 1/3 już za mną   ;D
There is no such thing as an ending. Just a new beginning...

Offline aneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3666
  • Płeć: Kobieta
  • Szczęśliwa, spełniona..
  • data ślubu: 22.07.2006
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #334 dnia: 12 Marca 2009, 10:14 »
każda z nas przeszla inaczej poród.. ja majac taki porod jaki mialam niestety trudno mi wierzyc , ze mozna chciec jeszcze raz... ot, takie moje zdanie.

Offline Gemini
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5362
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30.06.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #335 dnia: 12 Marca 2009, 11:00 »
Ja też mogę jeszcze raz rodzić, tylko w ciąży juz bym nie chciała chodzić :hahaha: , no i te pierwsze tygodnie po porodzie też bym komuś oddała ;) :D


Offline jagodka24

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 11571
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #336 dnia: 12 Marca 2009, 14:42 »
lilian wyjełaś mi to z ust
ciąza always, poród taki jak mialam co tydzien ale kurde pierwsze trzy miechy na księżyc  ;D

Jagoda - 05.06.2007
Maja - 29.03.2010

Offline agusia1213

  • "Trzy rzeczy pozostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka"
  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1299
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 21 kwiecień 2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #337 dnia: 12 Marca 2009, 21:24 »
a ja bym mogła i w ciąży chodzić, i rodzić (godzinka) i wychowywac :)

Offline liliann

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 37559
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30 września 2006
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #338 dnia: 12 Marca 2009, 21:27 »
a ja nie...
bo to siedzenie w domu odmóżdża i człekowi odwala...
"Ludzie, którzy stawiają sobie mierne cele życiowe, zazwyczaj osiągają to co zamierzali: nie dążą do niczego i niczego nie zdobywają. ”
— Richard M. Devos

Offline .:Anka:.
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 23667
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #339 dnia: 12 Marca 2009, 22:41 »
a ja bym mogla chodzic w ciazy (ale tylko w pierwszej  ;D - mozna leniuchowac na maxa)
rodzic...niekoniecznie
siedziec w domu - tak z pol roku/9 miesiecy - ok bo jestem leniem i prawie zawsze spalam z moim dzieckiem
czyli codzinnie drzemka  ;D ;D ;D

Offline ANNUUSSIIA

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 952
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #340 dnia: 12 Marca 2009, 23:34 »
hmm.... czy odmóżdża jeszcze nie wiem jestem w domu dopiero 3 miesiące, całą ciążę pracowałam.... zobaczymy czy mi odwali bo zamierzam być z niunią 2-3 lata, a w miedzy czasie może jeszcze jedno maleństwo będziemy chcieli mieć. Co do ciąży i porodu mogę chodzić i rodzić , dla mnie najtrudniejszy był pierwszy miesiąc.



Offline Gosia-oosta

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3322
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30.06.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #341 dnia: 2 Maja 2009, 23:18 »
odmóżdża jeszcze nie wiem
odmóżdża, odmóżdża..jestem już rok w domu i cos o tym wiem..musiałam chwycic się dodatkowego zajęcia, zeby szare komórki nie zapomniały, po co są :)

kiedy byłam w ciązy (wydaje mi sie, ze to wieki temu), najbardziej denerwowały mnie pytania typu: boisz się porodu? wiesz, ze to bardzo boli? a to jest taki ból, jakiego nigdy nie doznałaś, jestes na to przygotowana? nie, nie bałam się i nie spodziewałam się, ze to będzie jak spacer o zachodzie słońca z ukochanym, a raczej jak wędrówka w ciężkiej zbroi przez pustynie Gobi z pełnym ekwipunkiem na plecach..i była..nie ma się co oszukiwac..poród to wysiłek, którego nie sposób opisac i nie sposób sobie wyobrazic...przynajmniej ja nie potrafiłam..

w oczekiwaniu na kruszynkę..emocje dopadły mnie dzień wcześniej..było to lekkie podniecenie wymieszane z obawą, czy wszystko odbędzie się bez problemów..ale chyba bardziej czułam się podniecona, bo przeciez na przyjście kruszynki (51% do 49% wolelismy córkę, ale przed porodem nie znaliśmy płci) czekaliśmy dośc długo steki razy wyobrażajac sobie, jaka będzie, do kogo podobna..i kiedy w Święto Niepodległości lekarz powiedział mi, że jeszcze daleko do porodu, byłam rozczarowana..ja chciałam już, w tym momencie, nie chciałam czekac ani chwili dłużej...kruszynko kochana, to wyczekiwanie na Ciebie wydawało się trwac w nieskończonośc..tysiące myśli piętrzyło się w mojej głowie układając się w bezsensowne zdania..totalny chaos i to pragnienie, abys była juz w moich ramionach..

w między czasie KTG - zero skurczy..ile to jeszcze potrwa? połozna zaczęła badac mnie ginekologicznie i jakie było jej zdziwienie, kiedy stwierdziła rozwarcie na 7 cm..w tym momencie poczułam, ze zaczynają mi drżec nogi a chwile po tym całe ciało..zrozumiałam, że to już...rozwarcie na 10 cm..mogłabym rodzic, ale skurcze, gdziez te cholerne skurcze, bez nich nie będę wiedziec, kiedy przec...nie było sensu dłużej czekac..wenflon do żyły, chwila oczekiwania i nagle pojawił się nieziemski ból...od razu zaczęłam przec...w połowie marszu przez pustynie Gobi, chcialam prosic o cc, ale odwrotu juz nie było..kruszynko Ty moja, teraz wszystko było w moich rękach..wszystko zależało ode mnie..dam radę, dam radę i zaraz będziesz już z nami..

w chwilę potem usłyszałam glos połoznej: "mają państwo córeczkę" i nagle na brzuchu poczułam małe rączki, ktore zdawały się mnie obejmowac..byłam z siebie dumna i z Ciebie kruszynko..córeczka..a jednak te 2 % zwyciężyły..to było niesamowite uczucie, kiedy przytulałam o piersi swoją własną miniaturkę..

od porodu minęło już prawie pół roku i z perspektywy czasu pustynia Gobi zdaje sie byc tylko dużą piaskownicą..a moja kruszynka, która wygladała po porodzie tak




teraz wyglada tak :)



Offline elisabeth81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7820
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #342 dnia: 2 Maja 2009, 23:24 »
Gosia, córeczkę to masz obłędną!
opis przyjścia na świat wzruszający. Aż mi się mój poród przypomniał...
"Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę"

Offline Zaneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5667
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 7.07.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #343 dnia: 3 Maja 2009, 10:13 »
piękna niunia...
 

                         Dzieci się nie wychowuje, dzieciom daje się przykład...

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #344 dnia: 3 Maja 2009, 12:38 »
słodka ta twoja córa :) , fajnie czytać jak ktos pieknie opisuje porod, wiadomo bol bedzie bo musi byc ale samo to że pozniej polozą ci takie malenstwo na ktore tak dlugo czekalaś jest czymś pięknym.

Ja rowniez troszke boje sie porodu ale czekam z niecierpliwoscią kiedy zobacze moje malenstwo ,do kogo bedzie podobne, jego pierwsze spojrzenie.......

Offline ela

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 22579
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2005
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #345 dnia: 3 Maja 2009, 13:51 »
Pięknie napisane  :'(
To, że się uśmiecham, śmieje i żartuje jak zawsze nie znaczy, że u mnie jest zajebiście. Ja po prostu nie lubię pokazywać, że jest mi bardzo źle. -

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #346 dnia: 3 Maja 2009, 20:48 »
Cudnie!! :Wzruszony:

Offline .:Anka:.
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 23667
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #347 dnia: 3 Maja 2009, 21:12 »
przepiękny opis!!

Offline aneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3666
  • Płeć: Kobieta
  • Szczęśliwa, spełniona..
  • data ślubu: 22.07.2006
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #348 dnia: 5 Maja 2009, 08:42 »
łezka kreci sie w oku.. piękny opis.. i jaki prawdziwy  :Serduszka:

Offline ASIA39

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4671
  • Płeć: Kobieta
  • Szata miłości utkana jest z materiału codzienności
  • data ślubu: 18.08.2012
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #349 dnia: 8 Maja 2009, 13:31 »
pięknie napisane  :) a córcie masz prześliczną  :D

Offline **sloneczko**

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2137
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 02-05-2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #350 dnia: 15 Maja 2009, 14:09 »
 Gosia :o ten fryz  :szczeka: jestem pod wrażeniem czuprynki Twojej córeczki - bosssko

Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #351 dnia: 5 Czerwca 2009, 13:07 »
ech pozazdrościć tylko takiego porodu....
A z Natki taki fajny czupurek...i strasznie do Ciebie podobna.



Offline madziq

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6009
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 26.04.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #352 dnia: 14 Sierpnia 2009, 12:25 »
a ja dopiero wczoraj zabrałam się za opisanie porodu, takie szczegółowe, z emocjami i uczuciami. Wydrukowałam i schowałam, może kiedyś Martynka będzie chciała przeczytać... Od razu ostrzegam że jest to długa relacja, bez ciekawej akcji więc pewnie nie będzie się Wam chciało czytać, ale że ja czytałam Wasze porodu stwierdziłam że powinnam podzielić się moim...

To było jak sen... najpiękniejszy sen mojego życia... otumaniona emocjami nie mogłam uwierzyć że to dzieje się naprawdę...

30 kwietnia 2009 roku. Ta data  została wyryta na moim sercu... od tego dnia cząstka mnie stała się odrębnością...

Miesiąc wcześniej usłyszałam wyrok - cesarskie cięcie. Czy byłam rozczarowana? Nie sądzę, od początku ciąży lekarz stopniowo przyzwyczajał mnie do tej myśli. Nie ważne jak się rodzi - ważne Kto przyjdzie na świat. tym Kimś miała być moja Córeczka.

Poród był zaplanowany co do godziny. Dzień wcześniej nie było łatwo ukryć emocji a chciałam utrzymać To w tajemnicy, To miała być niespodzianka dla całej Naszej rodziny. Cały dzień bujałam w obłokach, głaskałam brzuszek by nacieszyć się nim na resztę lat mojego życia, wsłuchiwałam się w moje ciało by zapamiętać każdy Jej  ruch, każde kopnięcie, przeciągnięcie się, uderzenie po żebrach, pęcherzu. Chciałam zapamiętać rytmiczny puls który towarzyszył Jej częstym czkawką. Nie mogłam uwierzyć że następnego dnia się to wszystko skończy...

Noc minęła spokojniej niż myślałam, zapadłam w głęboki sen, w którym widziałam Ją oczami wyobraźni. Nadszeł długo oczekiwany poranek. Otworzyłam oczy, spojrzałam na Męża leżącego obok mnie i dotykając brzuch pomyślałam "to już dzisiaj..." a Ona przywitała się ze mną mocnym kopnięciem, tak jak to robiła od tak dawna...

Poczułam mocne ssanie w żołądku. Niestety śniadanie nie było mi dane tego dnia, mogłam jedynie zaspokoić pragnienie kilkoma łykami wody. Nawet zwykła woda w Tym dniu smakowała jak najwytrawniejsze wino. Widziałam napięcie na twarzy Męża, starał się zachować zimną krew, ale ja wiem jak bardzo to przeżywał... oboje przeżywaliśmy Tą chwilę.

Przygotowaliśmy się do wyjścia i w wielkiej tajemnicy wyjechaliśmy do kliniki. Moje emocje chyba się córeczce udzieliły, była bardzo aktywna, a na fotelu samochodowym każdy Jej ruch sprawiał mi ból. Zamknęłam oczy wchłaniając w siebię każdą sekundę tego uczucia, a zanim je otworzyłam byliśmy już na miejscu.

Do recepcjii przyszła przed nami inna para, wyprzedzili nas dosłownie kilka sekund. Czekaliśmy na swoją kolej. Masa papierkowych formalności i musieliśmy poczekać na zwolnienie się pokoju. Oczekiwanie przedłużało się niemiłosiernie, tysiące myśli, ręce spocone z emocji, serce pulsujące w niewiarygodnym tempie.

W końcu przyszedł po nas lekarz, by rozładować atmosferę zażartował "dłuższe czekanie, lepsze śniadanie". Jedyne co wydobyło się z moich ust to nienaturalny śmiech, wizja kroplówek była na prawdę zachęcająca.

Pojechaliśmy windą na drugie piętro i przekroczyliśmy próg mojego pokoju. Okazało się, ąe moją "współlokatorką" będzie kobieta spotkana przy recepcji. Przebrałam się w białą i szorstką szpitalną koszulę, sięgała ledwo za pośladki. Mąż włożył zielony fartuch... zawsze Mu było do twarzy w zielonym, ale tym razem wyglądał wyjątkowo, w końcu to była wyjątkowa okazja. Położyłam się na łóżko. Przyszła pielęgniarka, podpięła mi ktg. W tym czasie kobieta z łóżka obok szła na cięcie. Wsłuchiwałam się w rytmiczne bicie małego serduszka, jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w zapisywane wykresy ściskając męża za rękę. Siedzieliśmy w ciszy upajając się tą ciszą. Ta sama pielęgniarka odłączyła ktg, założyła mi welfron i podłączyła kroplówkę.  Wtedy powstało zamieszania, przywieźli Tą kobietę, a za nimi szła pielęgniarka z Ich dzieckiem. Widziałam szczęście na Ich twarzach. Jaj ja jej wtedy zazdrościłam... Byłam zła na siebie, przecież jakbyśmy się nie spóźnili tych kilka sekund to właśnie ja tuliłabym już moją Córeczkę...

Czas dłużył się i dłużył... zaczęłam liczyć spadające krople w kroplówce, kap, kap, kap, o niczym nie myślałam, uścisnęłam Męża mocno za rękę, drugą ręką głaskałam brzuch i liczyłam kap, kap, kap. Z transu wyrwała mnie pielęgniarka, jej słowa "Idziemy się rodzić" były zbawienne. Szłam na salę operacyjną na miękkich nogach. Weszliśmy przez pierwsze drzwi do małego pomieszczenia gdzie kazali mężowi zostać a ja miałam wejść do następnej sali. Miałam się położyć na wysoki, wąskim i zimny stół operacyjny. Personel był niezmiernie miły, uśmiechnięty, żartowali cały czas, starałam się ich słuchać ale nie mogłam się skupić. Pytali kto zaraz wyjdzie z brzuszka, jak się czuję. Czekaliśmy na anestezjologa. Gdy przyszedł miałam położyć się na boku. Niewiele myśląc powiedziałam "Bardzo zabawne, ciekawe jak ja to zrobię" i usłyszałam gromki śmiech pielęgniarek. Jedna z nich pomogła mi, czułam się taka słaba... było już po 12 a ja przecież nic nie jadłam. Miałam podkurczyć nogi i zrobić koci grzbiet, starałam się jak mogłam ale z tak dużym brzuchem to zadania do łatwych nie należało. W końcu udało się. Widziałam twarz Męża spoglądającego na mnie zza szybki, uśmiechał się, dodawał mi otuchy...

Słowa anesteziologa "Teraz proszę się nie ruszać, wbijam igłę" sprawiły że przeszły mnie ciarki. Nagle poczułam jakby  po koniuszki palców u nóg przeszył mnie gorący prąd, zaraz wszystko zaczęło drętwieć, więc musiałam szybko położyć się z powrotem na plecach. Prawą rękę musiałam wyprostować, pielęgniarka podłączyła mi ciśnieniomierz. Nogi były całkowicie bezwładne, jakie to śmieszne uczucie. Wiedziałam że mnie golą, przygotowują do zabiegu. Lekarz sprawdził czy znieczulenie poprawnie działa i powiedział że już tniemy. Czułam dotyk, tak jakby łaskotanie. Lekarz cały czas informował mnie co robię, a ja byłam jak na haju, tysiące myśli, wpatrywałam się cały czas w oczy Męża. Dziękowałam Bogu że mogłam mieć cały czas z nim kontakt, żałowałam tylko że nie mogłam go dotknąć...

Nagle poczułam szarpanie, nieprzyjemne uczucie. Coś stawiało duży opór, nie chciało być odłączone od mojego ciała z którym przez 9 miesięcy stanowiło idealną całość. Opór minął a ja usłyszałam najcudowniejszy dźwięk w całym moim życiu. To był płacz mojej córeczki, pielęgniarka stojąca obok mnie zaczęła bić brawo. O tak, należało się, przecież to był cud, cud narodzin. Lekarka wzięła moją Córeczkę do sali gdzie przebywał mąż by ją zbadać, umyć, zważyć a ja widziałam wszystko przez tą szybkę... i emocje puściły... nagle zrobiło mi się potwornie słabo, łzy płynęły mi ciurkiem po policzkach, ciało zaczęło całe drgać. Trwało to kilka sekund. Lekarka przyniosła mi zawinięte, już spokojne dzieciątko. Powiedziała gratulacje, ma Pani córeczkę, 3005gram , 54 centymetrów, 10 punktów". Zbliżyła mi Je do twarzy. Wzięłam głęboki wdech, Córeczka pachniała tak świeżo i niewinnie, ustami musnęłam jej policzek, skóra była niezmiernie delikatna. Zdołałam powiedzieć tylko "Witaj Martynko na świecie"

Gdy zostałam już oczyszczona i pozszywana zawieźli mnie do pokoju. Mąż szedł za nami. Po chwili przyszła pielęgniarka z moją Córeczką. Od razu chciałam wziąć ją w ramiona. Tuliliśmy ją oboje z mężem. Od tej pory byliśmy prawdziwą rodziną...

Dzisiaj minęło 3,5 miesiąca. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony czuję jakby to się działo wczoraj, a z drugiej jakby Martynka była z nami od zawsze... Już nie przypomina tej maleńkiej kruszynki. Obrosła cudownym tłuszczykiem, wyrosła z dwóch rozmiarów ubrań, ale jest coś, co się nie zmieniło... Jej zapach i dotyk jej skóry... chciałabym tą chwilę zachować na zawsze...

Offline *Ewcia*
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7539
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 24.05.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #353 dnia: 14 Sierpnia 2009, 12:46 »
Madzia bardzo wzruszający opis  :Wzruszony: Kilka razy robiłam przerwę na kilka głębokich wdechów, aby nie wybuchnąć płaczem  :-*


Offline Lea

  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5537
  • Płeć: Kobieta
  • Nelcia mój kawałek nieba
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #354 dnia: 14 Sierpnia 2009, 13:06 »
madziq..piękny opis...piękny....
Życie jest jak gra planszowa...czasem ktoś stoi na twoim polu.

Offline Zaneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5667
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 7.07.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #355 dnia: 14 Sierpnia 2009, 13:15 »
pięknie to  opisałaś...jak zwykle mam łzy w oczach...
 

                         Dzieci się nie wychowuje, dzieciom daje się przykład...

Offline pileczka22

  • Aga
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8528
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #356 dnia: 14 Sierpnia 2009, 14:40 »
No i się popłakałam - pięknie to napisałaś Madziu. Martynka będzie miała niesamowitą pamiątkę  :Wzruszony:



Offline ika3w

  • Ilona
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3905
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.08.2008r
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #357 dnia: 14 Sierpnia 2009, 14:52 »
Piękne te wasze opisy! aż trudno powstrzymac łzy... mam nadzieję, że kiedyś bedzie mi dane tego doświadczyc


Offline Anjuschka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10267
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 15.05.2010
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #358 dnia: 14 Sierpnia 2009, 15:04 »
Pięknie napisane... wzruszający opis...

Gabiś
  • Gość
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #359 dnia: 14 Sierpnia 2009, 16:51 »
Madziu przeczytałam jedyn tchem... i rycze jak szalona.
Pięknie!