Autor Wątek: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....  (Przeczytany 326266 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline elisabeth81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7820
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #150 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:36 »
Andzia, fajnie że jesteś! czekamy na cią dalszy.
Ja jestem zregenerowana po konkretnej drzemce, młody śpi to się biorę za pisanie.
"Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę"

Offline AndziaK
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7929
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.06.2007 r.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #151 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:36 »
Cz. 2

Przed szpital zajechaliśmy o 2.20 ja już nie byłam w stanie iść o własnych siłach więc R przytargał wózek i na nim mnie wwiózł. Pani w recepcji zaczęła serię pytań ale powiedziałam że ja naprawdę już rodzę i niech sobie daruje i woła kogoś ;)
Podjechaliśmy pod gabinet, tam pani mnie zbadała i wtedy odeszły mi wody….. Pamiętam tylko tekst „Obyśmy zdążyli wyjechać na górę” Pomyślałam że coś jej się pochrzaniło, bo ja przecież mam rodzić 12 godzin ;)
Na porodówce przebrałam się w sexi koszulę szpitalną, pani mnie przygotowała (golonko) i na salę porodów rodzinnych. R za mną z dwiema torbami ;) Położna zakazała mi siadać, więc stałam przy uchwytach w ścianie. R próbował mi pomóc, zagadywał o imieniu dla synka ale ja błagałam żeby nie mówił mi o tym teraz ;) Przytulał, masował, dawał pić.

W pewnym momencie patrzę a położna zakłada foliowy fartuch (jak u rzeźnika) przygotowuje koło łóżka wszystkie prepitety, włącza lampę i mówi „no to niech pani kładzie się na fotel i rodzimy”…… Pomyślałam, że na głowę upadła, bo przecież gdzie tam do 13.00 (miałam rodzić 12 godzin przecież nie? ;) ) no ale posłusznie położyłam się na fotelu i dawaj rodzimy. R wyszedł na korytarz. Niestety za dużo filmów się naoglądałam i źle zaczęłam przeć, położna się wkurzyła i kazała mi dalej chodzić ;) Więc ja już na mdlejących nogach dalej uwiesiłam się na uchwytach i tak postałam jeszcze 5 minut i znów na fotel. Kilka razy usłyszałam „Przyj”, weszło dwóch lekarzy (gin i pediatra) R stanął w drzwiach i na moim brzuchu wylądował nasz mały kochany ROBACZEK…. Tak płakał strasznie, tak szukał swoimi rączkami czegoś czego mógłby się chwycić i poczuć się bezpieczniej… Uczepił się mojego palca i wtedy zaczęłam wyć jak małe dziecko. Nasz kochany mały Robalek był z nami…. Położna zapytała mnie co urodziłam, ja popatrzyłam tam gdzie trzeba i wyszeptałam „Synuś, nasz synuś” a potem…. policzyłam mu palce w obu rączkach…. całe 10 maleńkich paluszków ;) Zabrali go do mierzenia, ważenia… Słyszałam: „Waga 3090 g, 50 cm długi” Moje maluśkie szczęście ;)

Położna powiedziała że mam pęknięcie I stopnia i założy mi jeden szew…. Jeśli ktoś kiedyś mi powie, że szycie nie boli to go ukatrupię…. Myślałam że umrę… mimo czegoś tam przeciwbólowego, bolało jak cholera i trwało wieczność. Miałam wrażenie że kobieta zakłada nie jeden szew ale robi jakieś richelieu ;)

Po tym szyciu położyłam się na leżance a R wszedł z małym na ręku. Robaczek zassał się i mruczał przy cacusiu.. a my patrzyliśmy raz na siebie raz na niego. R powiedział, że jak tylko go zobaczył to od razu pomyślał: „Nasz Artuś” więc ustalone… będzie Artuś ;)

Potem weszło kilka pielęgniarek i poprosiły żebym zbierała się na salę poporodową bo mają już w kolejce kolejne 3 rodzące. Artunia zabrali do kąpieli, a mi kazali położyć się na łóżku na kólkach i chcieli zawieźć na salę. No ale Andzia dostała takiego Powera że stwierdziłam że idę sama na nogach…..hahhahaha no i poszliśmy, one miały oczy jak 5 zł a ja uśmiechnięta i zadowolona maszerowałam przez długi korytarz aż do Sali nr 13 ;)

R posiedział jeszcze przy mnie i o 5.30 pojechał, Artusia przywieźli mi o 6.00…….. i od tej chwili jesteśmy nierozłączni….

KONIEC



Offline Gemini
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5362
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30.06.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #152 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:43 »
Andziu Twój opis poruszył mnie chyba najbardziej, siedzę i ryczę :Placz_1:

No i tchnął mnie nadzieją, ze jakoś da się to przeżyc :wink: :lol:

Ps. Ja się nastawiam na 15 godzin porodu :hahaha:


Offline elisabeth81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7820
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #153 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:43 »
Andzia, z szyciem miałam takie same odczucia. Niby znnieczulają ale dla mnie to jak na żywca robione. Horror..
"Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę"

Offline madziq

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6009
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 26.04.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #154 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:51 »
pięknie opisujecie swoje porody każdy inny hehe
Ela poryczałam sie ze śmiechu jak czytałam Twoją relacje :)

Offline Vall

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16385
  • Płeć: Kobieta
  • Żyć - oznacza wciąż wyrywać się do przodu!
  • data ślubu: 07.07.2007 :smile:
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #155 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:54 »
AndziK - piękna relacja!

Offline ela

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 22579
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2005
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #156 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:56 »
Andziu slicznie !

Ela nie ociagaj sie :)
To, że się uśmiecham, śmieje i żartuje jak zawsze nie znaczy, że u mnie jest zajebiście. Ja po prostu nie lubię pokazywać, że jest mi bardzo źle. -

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #157 dnia: 2 Grudnia 2008, 18:56 »
no i wyje jak głupia.... Ela dorzuć jeszcze swoją końcówkę  :D

Offline Nika
  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5596
  • Pola i Lenka nasze szczęście ...
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #158 dnia: 2 Grudnia 2008, 19:26 »
Dziewczyny pięknie opisane!!Wzruszyłam się na maxa!!!Elu czekam na Twoją końcówkę!!


Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #159 dnia: 2 Grudnia 2008, 21:00 »
kolejna mrożąca krew w żyłach opowieść - super! czekam na c.d.

Offline asia

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 9607
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 10.09.2005r.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #160 dnia: 2 Grudnia 2008, 21:23 »
Elizabeth... wiesz, że Cię uwielbiam  :Serduszka: jesteś zajeb...!!! Jak przyjadę do Ciebie to założe pampersa  ;D

Offline anusiaaa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26444
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #161 dnia: 2 Grudnia 2008, 21:38 »
Andzia  :Wzruszony:

Początek relacji znałam z opowiadania telefonicznego, za to najbardziej wzruszajacy koniec rozwalil mnie namaxa :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:
"Travel is the only thing you buy that makes you richer"

Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #162 dnia: 2 Grudnia 2008, 23:03 »
Chyba coś ze mną nie tak, bo widziałam tylko 1 cz i teraz doczytałam...porody mają jakąś magię...coś niewyobrażalnego i mimo *cenzura* bólu sprawiają, ze człowiek staje się kimś zupełnie innym z maleństwem przy boku.

Offline Olaa
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9501
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #163 dnia: 3 Grudnia 2008, 00:37 »
 ;) Dzięki Waszym opisom nie mogę się doczekać...ale to jeszcze tyyyyyyyyyyyle czasu  ;)
There is no such thing as an ending. Just a new beginning...

Offline ANNUUSSIIA

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 952
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #164 dnia: 3 Grudnia 2008, 13:13 »
Czytam Wasza opisy porodu i dzięki Wam wiem, że będzie ciężko ale jakoś nastrajają mnie one do tego,żeby myśleć pozytywnie i jakoś już tak tego porodu się nie boję. No i już nie mogę się doczekać kiedy wezmę na ręce swoja kruszynkę :D



Offline ela

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 22579
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2005
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #165 dnia: 5 Grudnia 2008, 22:25 »
elisabeth81 Czy mozesz nas nie trzymać w takim napieciu ? :)
To, że się uśmiecham, śmieje i żartuje jak zawsze nie znaczy, że u mnie jest zajebiście. Ja po prostu nie lubię pokazywać, że jest mi bardzo źle. -

Offline anusiaaa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26444
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #166 dnia: 5 Grudnia 2008, 22:55 »
sa sa sa Ela..jesteś nie do podrobienia ;D
"Travel is the only thing you buy that makes you richer"

Offline elisabeth81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7820
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #167 dnia: 5 Grudnia 2008, 23:01 »
Obiecuję przez weekend skończyć relację bo też mnie to męczy. Ale zaczęły się u nas kolki więc same rozumiecie że brak mi weny... >:(
"Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę"

Offline ela

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 22579
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2005
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #168 dnia: 6 Grudnia 2008, 00:11 »
oki oki masz luzik narazie :)
To, że się uśmiecham, śmieje i żartuje jak zawsze nie znaczy, że u mnie jest zajebiście. Ja po prostu nie lubię pokazywać, że jest mi bardzo źle. -

Offline kawaii2
  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1045
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30-08-2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #169 dnia: 6 Grudnia 2008, 23:04 »
Andzia, chyba kazda by chciała taki poród jak Ty miałaś :>

Offline Ninka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 14816
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #170 dnia: 9 Grudnia 2008, 20:05 »
Ochhhh, a ja czekam na dalszą relację Elisabeth. Oby kolki szybko opuściły mały brzuszek Marcinka.

Offline ela

  • Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 22579
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2005
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #171 dnia: 9 Grudnia 2008, 20:18 »
Elizabeth :) Czekamy :)
To, że się uśmiecham, śmieje i żartuje jak zawsze nie znaczy, że u mnie jest zajebiście. Ja po prostu nie lubię pokazywać, że jest mi bardzo źle. -

Offline elisabeth81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7820
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #172 dnia: 10 Grudnia 2008, 03:02 »
Proszę docenić, że jest 3 rano a ja zamiast spać to skończyłam relację.

Część IV - ostatnia


Teraz to zaczyna się istne tsunami. Położna demontuje mi dolną cześć łóżka i w ten sposób tyłek mi wisi metr nad podłogą. Tak mam rodzić?? Za przeproszeniem z pupą w powietrzu? Czarno to widzę… Tym bardziej, że zaczynam czuć pierwszy skurcz party….. Cholera, to zupełnie inny matrix niż poprzednie skurcze.  Czuję jak mnie po prostu rozrywa od środka.  Czuję, że za chwilę dojdą do głosu pierwotne instynkty i nie zapanuję nad sobą. Położna w towarzystwie lekarki, powtarza co mam robić.
OK., próbuję: nabieram powietrza do płuc i próbuję przeć. I ………….. i mi nie wychodzi. Położna ponownie mnie instruuje zaczynając każde zdanie w ten sam sposób: „Pani Elu…”. Do tej pory dudni mi w uszach „ Pani Elu to, pani Elu tamto”.
Kolejna próba przy najbliższym skurczu kończy się tak samo. A ja uświadamiam sobie, że nie mam kompletnie siły. Poprzednia faza porodu mimo że krótka, tak mnie wykończyła że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej energii. Znowu słyszę „pani Elu…”. Cholera, będzie trudniej, niż się spodziewałam. O wiele trudniej. To chyba w tym momencie uznałam, że chcę zostać z tym wszystkim sama i proszę Rafała by wyszedł. Chyba miał lekko zawiedzioną minę ale uszanował moją decyzję.
W tym momencie panie zaczynają dyskusję „oj kobiety, najpierw namawiacie facetów do uczestnictwa w porodzie a potem ich wyrzucacie”. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo panie urządziły sobie polemikę: brać chłopa do porodu czy nie. Taaa… świetny temat na rozprawkę.
Personel medyczny w składzie: 2 lekarki i jedna położna jednogłośnie stwierdził, że chłop przy porodzie nie jest potrzebny i żadna z szanownych pań swojego by na pewno nie wzięła. Jeszcze chwila i bałam się że cała porodówka i położnictwo zbierze się by wypowiedzieć się w ww. kwestii ale jednak panie szybko zauważyły, że ja tu jeszcze jestem, mam urodzić ale coś za bardzo mi nie idzie.
Kolejny skurcz party a ja podejmuję próbę: nabieram powietrza, próbuję przeć ale nie wiedzieć czemu niepotrzebnie wypuszczam powietrze zamiast je trzymać. Jest jakiś postęp ale nadal panie jak mantrę powtarzają jak ma to wyglądać a ja boję się że za chwilę wpiszą mi naganę do karty pobytu w szpitalu.
 No co ja zrobię, że na sucho w szkole rodzenia to ja bym i stado słoni urodziła.  A tu po prostu nie mam siły. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest to tak ogromny wysiłek.  Skurcze występują bardzo często a ja w przerwach między nimi próbuję choć chwilę odpocząć.  Resztkami sił mówię do położnej, że ja nie urodzę, nie ma szans. Położna się śmieje ze mnie ale mi do śmiechu nie jest. Naprawdę mam wrażenie, że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie już nic. I powtarzam kilka razy całkiem poważnie: „ja nie urodzę, nie mam siły”.
- „Musi pani urodzić, już jest nacięcie”.
Też mi argument. To się zaszyje. Swoją drogą, kiedy ona mnie zdążyła naciąć?? ;)
Cholera… idzie kolejny party. Tym razem potwornie długi więc powietrza nabieram 2 razy. Lekarka powtarza, że na szczycie skurczu mam przeć. Jak ja mam poznać gdzie ten szczyt? Szczyt to ja mam teraz- własnych możliwości fizycznych.
Po tej próbie słyszę, że widać włoski i są czarne. A jakie mają być? Rafał ciemny, ja rozjaśniana. Ta wiadomość zupełnie mnie nie dziwi.
Przy tej okazji, uświadamiam sobie jednak 2 fakty: Primo, pomimo że kompletnie nie mam siły przeć, ba! Ja nie mam siły oka otworzyć  to nikt za mnie tego nie zrobi. Już chyba na tym etapie to mi nawet cesarki zrobić nie mogą. Secundo, im szybciej wezmę się w garść tym szybciej ten ból się skończy. 
Zaskakując samą siebie a przede wszystkim położną, zadaję pytanie które wygląda jak próba negocjacji: „A myśli pani że może się udać przy jednym parciu? Bo jak tak to spróbuję się zebrać..”.
Udaje się przy dwóch parciach ( okraszonych takim moim krzykiem, że chyba na lewobrzeżu mnie było słychać)  i o godz. 18:34 po krótkim acz wykańczającym potwornie porodzie przychodzi na świat mój synek. Położna kładzie mi na brzuchu Marcinka a ja proszę, żeby zawołali Rafała. Otwieram oczy i zerkam na maluszka. Boże… wygląda na to, że jest tak samo wykończony jak ja. Chciałabym żebyśmy mieli choć pół minuty intymności w  trójkę jednak ekipa medyczna od razu zabiera się za dalszą robotę. No tak… zaraz kończy się ich zmiana, muszą zdążyć przed godz.19 ;)
Chcę coś powiedzieć do mojego synka. Mowę powitalną układałam w głowie wiele razy. Tyle razy ile razy sobie wyobrażałam ten moment. Jednak w tej chwili jedyne co nasuwa mi się na usta:
„Cześć maluszku, witaj… ale jesteś pomarszczony”. Boże jaki wstyd. Tylko raz w życiu można przywitać na świecie swoje pierwsze dziecko i ja z takim słowami. Wysiłek odebrał mi resztki rozumu.
Chwilę później do lekarka zabiera się za poporodowe obrabianie mojej niewymownej czyli czyszczenie macicy i szycie krocza, co mogę podsumować jednym słowem: horror. Niby w znieczuleniu a łzy ciekną mi ciurkiem i niczym osioł w pierwszej części Shreka, pytam „długo jeszcze?”.
W międzyczasie słyszę telefon w dyżurce pielęgniarek i jedną z nich która mówi:  „…tak,tak urodziła. Ale to może dam tatusia”. I po chwili słyszę głos Rafała: „No jest…Marcin urodził się przed chwilą. 56cm długi…waga? 7400”. Uśmiecham się w myślach, mężowi z wrażenia popierniczyły się cyferki.
Zapewniam Cię Kochany, że gdybym urodziła siłami natury dziecko ważące 7400g to by tu się zjechały wszystkie stacje telewizyjne, z TV TRWAM  National Geographic na czele.
Wreszcie lekarka kończy swoją pracę, położna pomaga mi się lekko umyć i daje czystą koszule. Siadam resztkami sił na wózku i jedziemy na oddział położniczy gdzie po ok. godzinie zaczynam dochodzić do siebie. Jeszcze przez jakiś czas trzęsą mi się nogi z wrażenia ale napięcie powoli opada i możemy spokojnie cieszyć się sobą.

Przyznam, że nie od razu zalała mnie fala wzruszających, macierzyńskich uczuć. Wysiłek i ból spowodowany porodem trochę przyćmił te emocje. Dziś jednak wiem, że dla mojego maleństwa zrobiłabym wszystko. Zresztą jak tu nie kochać takiego słodkiego aniołka…



"Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę"

rybkawiedenka
  • Gość
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #173 dnia: 10 Grudnia 2008, 07:21 »
Ela poprawiłaś mi humor na cały dzień. A aniołeczka to masz bajecznego! Jak z obrazka!

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #174 dnia: 10 Grudnia 2008, 08:12 »
wyjec  mi się włączył na maksa.... :'( :'( :'( :'( :'(

Ela pięknie.... a synuś prześliczny!!!

Offline .:Anka:.
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 23667
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #175 dnia: 10 Grudnia 2008, 08:24 »
rewelacja
czytam z tajniaka w pracy i normalnie przygryzam policzki  ;D ;D ;D

Offline loona
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10572
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 25.08.2007r.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #176 dnia: 10 Grudnia 2008, 08:55 »
Ela! Jesteś niesamowita...

Offline tete

  • "Nikt nie lubi samotności. Ja tylko nie próbuję się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi do rozczarowań."
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6151
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2.06.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #177 dnia: 10 Grudnia 2008, 09:36 »
Ela!wielkie brawa!
Loona-czy Twój licznik znaczy to co myśle ze znaczy?
Nikt nie lubi samotności. Ja tylko nie próbuję się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi do rozczarowań.

Offline Maja

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 34378
  • Płeć: Kobieta
  • bono animo es
  • data ślubu: 28 sierpnia 2004r.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #178 dnia: 10 Grudnia 2008, 09:36 »
Oj Ela, ta ostatnia cześc jest inna niż poprzednie - tutaj właśnie wyziera ta magia ;)


Offline *Ewelina*

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7521
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 29.12.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #179 dnia: 10 Grudnia 2008, 09:45 »
Slicznie opisne  :Wzruszony: