Autor Wątek: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....  (Przeczytany 324951 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline irminka.p
  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 235
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #420 dnia: 11 Marca 2010, 11:25 »
Właśnie Ninka ogólnie porodówka nie przeraża naprawdę!!! Tym bardziej że ja leżałam na Unii a mąż w Zdunowie to mamy porównanie co do warunków.

Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #421 dnia: 11 Marca 2010, 20:31 »
Ja też jestem zdecydowana na Police...tylko najpierw trzeba zadomowić malucha w brzuchu :)

Offline Nika
  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5596
  • Pola i Lenka nasze szczęście ...
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #422 dnia: 11 Marca 2010, 20:55 »
No właśnie martyna, wszystko już masz obcykane, czas na fasolinkę  :D ;)


Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #423 dnia: 11 Marca 2010, 21:01 »
To nie jest wszystko takie hop-siup.

Offline dziubasek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17066
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: .:25.08.2006:.
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #424 dnia: 18 Marca 2010, 12:59 »
też tak myślałam ;) bez "ciśnienia" jednak bywa inaczej ;)

ja ze względu na odległość wybiorę ponownie Zdroje... 5 minut ode mnie da komfort tatusiowi przy odwiedzinach... a jeśli chodzi o personel to takie roszady teraz porobili, że niewiadomo gdzie kto i jaki jest. Trzeba liczyć na szczęście!

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #425 dnia: 5 Lipca 2010, 20:43 »
Póki jeszcze na świeżo to relacja z naszego porodu  Troche może chaotyczna, bo pisana w międzyczasie karmienia małego Głodomorka.

23 czerwiec 2010 - Środa - jakby nie było Marcelek jest prezentem dla tatusia.

03:30 śpię sobie nagle czuje jak chlusnęły ze mnie wody płodowe, otwieram oczy, co się dzieje, za oknem już szarówka.
Aha myślę sobie to zaczynamy rodzić, hura, bo już jak mały słoń czułam się w te upały.
Poszłam do łazienki i jeszcze więcej wody po drodze się wylało.
Założyłam podkład i idziemy budzić męża.
Kochanie zaczęło się, dzis urodzimy. - do męża nie dotarło co do niego mówie, odwrócił się i dalej śpi.
No dobra myślę sobie, no to pod prysznic.
Ostatni prysznic z mega brzucholkiem. Spakowałam resztę rzeczy do torby i poszłam zrobić mężowi śniadanie. Myślę sobie jak tak zejdzie i jeszcze z porodem, to przecież, on o 8:00 będzie już zmierzły bo głodny.
Śniadanie zrobione, herbatka, kanapki - drugie podejście budzimy męża.
4:30 Kochanie wstajesz - ten mi na to, a co chcesz jechać pobrać krew? ( Miałam tego dnia badania robić bo 24 wizyta u ginekologa) a ja nie chce pojechać do szpitala urodzić. Dopiero się chłop ocknął, mówię mu żeby ruszył 4 litery, bo dziś do południa urodzę. Poskutkowało ufff. Dotarło, że zostanie tatusiem.
Ogarnął się je kanapki a mnie zaczynają doskwierać skurcze, ałć. Kanapki połknął na szybko ok. 5:15 jedziemy do szpitala. No dobra trzeba wycelować, żeby pomiędzy skurczami zejść z 3 piętra. Czas start - udało się na ostatnim półpiętrze zaczął się skurcz, ale zeszłam.
Ok. 5:25 jesteśmy na izbie przyjęć, cisza jak makiem zasiał w całym szpitalu. Mąż znalazł pielęgniarkę i lekarza - formalności - papierki, usg, badanie i przebrać się w koszulę. Na dzień dobry 3 cm rozwarcia.
Poszliśmy z mężem na salę porodową, pierwsze wrażenie - ok. wygląda przyjaźnie człowiekowi, mały pokoik,  lózko jakieś w miare nowoczesne, prysznic, skórzana kanapa - nie jest źle. Skurcze coraz częstsze, już mi się odechciało wszystkiego. Położna każe się rozluźnić, kiwać na boki przy skurczu, a ja spięta.
Mąż- jak dobrze, że ze mną jest, bo jak ja bym to wszystko wytrzymała. Siedzę na piłce- boli jak cholera przy skurczu mąż za mną na stołeczku siedzi i mnie od tyłu obejmuje. Kiedy końcu moje maleństwo wyjdzie?  Podłączeni do ktg - patrzymy na zapis, jest ok. i skurcz ściskam podnóżki od fotela, mąż wspiera mnie w oddychaniu, kontroluje i pilnuje czy dobrze oddycham. Zaczynam już marudzić, że już nie chcę, że ja chce do domu,ze nie dam rady. Mąż podaje mi, co chwilę wodę, uff tyle mojej przyjemności. Położne za uchylonymi drzwiami, co jakiś kwadrans kontrolują, co i jak, dajemy sami radę, wiec specjalnie nawet nie zagląda- nawet dobrze, bo to było takie nasze wspólne przeżycie. Przychodzi położna, chce mi zaproponować prysznic, puszcza wodę- moje myśli- no ciekawe jak ja się tam wgramole. Ale najpierw badanie. Nagle zdziwienie położne i słowa- ooo my to już żadnej kąpieli nie potrzebujemy 9 cm rozwarcia- to już niedługo urodzimy, ekspresowo pani idzie, jakby któryś z kolei raz pani rodziła. No dobra to my zpowrotem na piłkę. Ała skurcze już, co chwila, czas tak szybko mijał, ze nawet nie wiem jak zrobiła się 8 rano. W ostatnim stadium skurczy już niebardzo pozwoliłam dotykać się mężowi, ale dziękuje Bogu za to, że zdecydował się ze mną, tam być. To nie była taka sprawa przesadzona, na początku ciązy był przeciwnikiem- myslę ze się bał, ale rozmowy z kolegami z pracy, którzy byli przy porodach, zmieniły jego nastawienie w tej kwest. Wracając do porodu. Już marzyłam o tym żeby pozwolili mi się na łóżku położyć już byłam zmęczona. Wreszcie badanie i 10 cm rozwarcia i moje pytanie za ile urodzimy 15-20 minut i miało być po. Leżę na łóżku, skurcze parte bolą jak cholera, ściskam męża za ręce - jak dobrze, że te ręce ze mną są. Zaczynam krzyczeć przy skurczach, krótka instrukcja położnych, żebym nie traciła sił na krzyk tylko na mocniejsze parcie. Podobno widać już główkę, ale ile będzie to jeszcze trwać, ostatnie wskazówki, co do parcia, mąż mobilizuje i nawet nie spodziewałam się, kiedy chlup 8:50 ( ja tez o tej godzinie się urodziłam) i Marcelek wylądował na brzuszku mamusi, rany, jaka radość, i słowa męża szepnięte na ucho - Dziękuję. Tatuś przeciął dumnie pępowinę. Uczucia w takiej chwili - radość, ból,lęk, o ta mało istotkę. Jakie cieplutkie małe ciałko umorusane jeszcze w płynach i mazi, mój okruszek jak on ślicznie płacze. Popatrzyłam na czarne włoski, buźkę, no najpiekniejsza na swieci mi się wydała. Nasze Maleństwo po 9 miesiącach wreszcie z nami. Męża wyprosili. Zjawił się i lekarz, na dzień dobry do mnie - Pani to chyba się nie cieszy że urodziła? Co za palant, co miałam wstać i tańczyć, byłam zmęczona i rzeczywiście widać to na zdjęciach. A ja sobie tylko mocno tuliłam mojego Okruszka. Zaczęło się szycie- ałć, ale to boli, heloł ja czuje każde wbicie igły. Lekarz bezczelny cham stwierdził ze przesadzam. Zabrali li maleństwo, coś nie tak, wezwali anestezjologa, cos tam podpisałam, uśpili mnie, wyczyścili i na spaniu zszyli. Obudziłam się - w sumie to nawet nie pamiętam jak zeszłam z łóżka porodowego, czy mnie, zdjeli, wywieźli mnie do takiego przedsionka, tam czekał mąż. Jak dobrze znowu było go widziec. Zmarzły mi stopy, założył mi skarpetki. Spytałam tylko ile punktów Mały dostał, 10 - jest ok.
3 godziny od przyjazdu do szpitala i mamy naszego Skarbeńka. Mówiłam, że Marcel będzie jedynakiem, ale po tygodniu z Okruszkiem, już wiem że musi jeszcze być siostrzyczka lub braciszek. Uśmiech maleństwa wynagradza każdy ból.

Offline Anjuschka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10267
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 15.05.2010
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #426 dnia: 5 Lipca 2010, 20:54 »
Pięknie opisane, gratulacje.

Offline kitki82

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1419
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #427 dnia: 5 Lipca 2010, 22:07 »
Szybciutko poszło :)


Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #428 dnia: 5 Lipca 2010, 22:31 »
Jakze podobny mialam poród, z tym ze mnie nie usypiali a szyli dalej, i najgorzej z calego porodu wlasnie szycie czulam  ;)

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #429 dnia: 5 Lipca 2010, 22:34 »
Samo "wypchniecie" dośc sporego dziecka 57 cm, 3,680 nie było bolesne jak to cholerne szycie!

Offline jagodka24

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 11571
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #430 dnia: 6 Lipca 2010, 08:48 »
mikola ja urodzilam dwójke dzieci pierwsze 4,5 i drugie 4 kilo i moge rodzic nawet 5 kilo ale to szycie!!!!!!!!!!
z pierwszym bylo nawet ok ale przy drugim porodzie lekara szyła mnie na żywca!!!

potem jak sie poskarzyłam mojemu ginowi to mi powiedział ze poprostu lekarz powienien ostrzyknąć całą okolice szycia a nie wcisnąc znieczulenie w jedno miejsce bo to jest tylko lidocaina więc nic mocnego ale działa użyta prawidłowo

Jagoda - 05.06.2007
Maja - 29.03.2010

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #431 dnia: 6 Lipca 2010, 13:01 »
mi dali 2 zastrzyki ale na mnie nie dzialaly, i jeszcze lekarz na mnie z morda ze co ja mowie, to było najgorsze z calego porodu i najbardziej sie tego bałam i mialam racje bo sam porod nie był straszny.

Jagódka24 duze dzieciaczki urodzilas  ;D, u nas w szpitalu jak dziecko ma juz 4 kg to robia przewaznie cc

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #432 dnia: 7 Lipca 2010, 11:06 »
Mogła bym rodzić jeszcze raz, ale bez szycia. Ja dostałam zastrzyk troche z jednej strony troche z drugiej i szycie jak ja wszystko czułam, i lekarz który mnie wku.... z hasłem "niemożliwe, że ąz tak Panią boli" - tak jakby on wiedział co to jest szycie takiego miejsca.

Offline ricardo

  • Patrycja
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26650
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08.09.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #433 dnia: 7 Lipca 2010, 11:11 »
Kurcze, dla mnie zszywanie to już był normalnie relaks... Odprężyłam się wtedy i nabrałam sił. Przez chwilke mnie tylko bolało, bo ponoć jest miejsce gdzie znieczulenie nie działa, ale to z całego porodu dla mnie był pikuś ;)



Offline anusiaaa

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26444
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #434 dnia: 7 Lipca 2010, 14:04 »
Kurcze, dla mnie zszywanie to już był normalnie relaks... Odprężyłam się wtedy i nabrałam sił. Przez chwilke mnie tylko bolało, bo ponoć jest miejsce gdzie znieczulenie nie działa, ale to z całego porodu dla mnie był pikuś ;)

hehehe ja tez sie relaksowalam, mimo, ze moj porod nie byl ciezki, no ale wiadomo, ze bolalo, to szycie bylo wypoczynkiem 8)
"Travel is the only thing you buy that makes you richer"

Offline madziulek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4486
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #435 dnia: 8 Lipca 2010, 12:20 »
u mnie co bolało najbardziej to rodzenie łożyska a raczej jego łyżeczkowanie bo nie chciało sie samo urodzić ..... łyżeczkowali mnie na żywca :/ to był ból .... a zszywanie relax
Kuba 2007
Szymon 2010

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #436 dnia: 8 Lipca 2010, 12:25 »
To mnie też łyzeczkowali, bo jakieś resztki jeszcze zosaly i krwawiłam, rany, ale u mnie to po narkozie, wiec nie wiedzialam nawet co sie dzieje.

Offline ricardo

  • Patrycja
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26650
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08.09.2007
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #437 dnia: 8 Lipca 2010, 13:01 »
Łyzeczkowali na żywca? U mnie na szczęście łożysko wypełzło samo przy jednym moim parciu... Ale ja miałam łyzeczkowanie przy zabiegu usunięcia pustego jaja płodowego... W znieczuleniu ogólnym... Nie wyobrażam sobie tego na żywca...



Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #438 dnia: 8 Lipca 2010, 13:02 »
Mnie też na żywca. Było nieprzyjemne, ale bezbolesne.

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #439 dnia: 8 Lipca 2010, 13:12 »
Ja bardzo szybko lozysko wypchalam, nawet sie sami dziwili ze to tak szybko poszlo  ;D

Offline aneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3666
  • Płeć: Kobieta
  • Szczęśliwa, spełniona..
  • data ślubu: 22.07.2006
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #440 dnia: 8 Lipca 2010, 14:20 »
Jeny laski, ale my kobiety mamy zycie co?
to całe rodzenie, to normalnie jakis koszmar.. (to słowo powtarzałam z milion razy na porodówce ;) )

Offline żonka

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1779
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 20.09.2008
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #441 dnia: 8 Lipca 2010, 18:03 »
U mnie położna powiedziała bardzo mądrą i prawdziwą rzecz: "Panu Bogu dwie rzeczy nie wyszły: poród i starość".
Podpisuję się pod tym obiema rękami.

Offline jagodka24

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 11571
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #442 dnia: 10 Lipca 2010, 10:44 »
i jeszcze zęby  ;)

ja w porównaniu do szycia mogłabym rodzic jeszcze kilka razy

a jesli chodzi o łyżeczkowanie to moj ginek mi wytłumaczyl co i jak
anestezjolog nie chce przychodzic do takiego zabiegu i juz...............
i pamieta jak kiedys jak sie uczyl to stary ginekolog (jego nauczyciel) zaczynając łyżeczkowanie mówi do pacjętki
"będzie bolało, można krzyczeć"
to straszne żeby w dzisiejszych czasach kobiety musiały przezywać takie katusze

mnie w tym porodzie najbardziej bolało to co powinno czyli schodzenie głowki w kanał czyli tak do tych 4-7 cm
dobrze że szybko poszło bo drętwiały mi ręce i nogi a musialam leżec bo mialam KTG

Jagoda - 05.06.2007
Maja - 29.03.2010

Offline Nika
  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5596
  • Pola i Lenka nasze szczęście ...
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #443 dnia: 12 Lipca 2010, 15:22 »
Ja łożyska rodziłam bez problemu, ale przy pierwszym porodzie musili mnie wyłyżeczkować bo coś zostało, zrobili w to narkozie, odrazu też zszyli więc luz. Drugie dziecko urodziłam bez nacięcia, założyli mi coprawda jakies dwa wewnętrzne szwy bo miałam obtarcia delikatne, ale nie czułam ani szycia ani obecności samych szwów.


Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #444 dnia: 12 Lipca 2010, 16:52 »
Ciekawe dlaczego anestezjolog nie chce przychodzic do takich zabiegów   :drapanie: Całe szczescie nie wiem jak to boli bo mi na spiaco łyzeczkowali

Offline jagodka24

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 11571
  • Płeć: Kobieta
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #445 dnia: 12 Lipca 2010, 23:08 »
jak jest jeden anestezjolog na cały szpital to wiesz albo ma ciekawsze i ważniejsze "zajęcia" albo musi byc w pogotowiu

Jagoda - 05.06.2007
Maja - 29.03.2010

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #446 dnia: 13 Lipca 2010, 20:03 »
No chyba że tak. U mnie było gorzej ze ściagnieciem lekarza do szycia bo sie mu du... ruszyc nie chciało niz z anestezjologiem.

Offline ~Ania~
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 24071
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2006-10-07
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #447 dnia: 14 Lipca 2010, 10:28 »
Samo szycie nie było przyjemne ale też jakoś strasznie tego nie wspominam. pamiętam że łyżeczkowanie było baaardzo nieprzyjemne, jakby mi mielii flaki wyssać  :P :P

Offline Nika
  • Przyjaciele
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5596
  • Pola i Lenka nasze szczęście ...
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #448 dnia: 14 Lipca 2010, 11:38 »
Łyżeczkowanie na zywca to dla mnie barbarzyństwo....


Offline EvelinaDut

  • „Z Panem Bogiem jak z dzieckiem, nigdy nie wiesz czym jeszcze cię zaskoczy.”
  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 287
  • Płeć: Kobieta
  • Co mnie nie zabije to mnie wzmocni :)
  • data ślubu: wolę nie pamiętać!!!
Odp: NASZE PORODY..czyli co? jak? kiedy ?i czemu tak bolało:)....
« Odpowiedź #449 dnia: 14 Lipca 2010, 16:02 »
no ja miałam to szczęście, ze obyło się bez łyżeczkowania...
choć przy drugim porodzie było blisko...bo łożysko się odkleić nie chciało...
szyta też nie byłam "prawie" wgl....przy 1 porodzie tylko miałam gdzieś tam otarcie to 1 szew założyła mi położna...
wtedy nawet tego nie poczułam...nawet nie wiedziałam kiedy mi go założyła ;)
po jakimś czasie sama se go wyciągnęłam bo mnie dziwnie "ukolił" ;)
Kurde ja to taka bez problemowa byłam, ze nic tylko rodzić ;D :P
Siostrzyczki z piekła rodem...

"Lepiej za dużo nie marzyć,
marzenia mogą sparzyć,
gdy nigdy się nie zdarzy,
to co sobie wyobrazisz..."