Wreszcie znalazłam chwikę...
Anusiu, póki co wózek nie musiał wjeżdżać na salony, bo Bartek zaczął sypiać w łóżeczku. Zdarzyło się nawet ostatnio kilka razy, że sam tam zasnął!
Na leżąco karmiłam może dwa razy. Jakoś mi to nie podchodzi, może dlatego, że ja karmię przez kapturek i muszę często podawać go małemu, jak wypluwa i zrzuca go z piersi łapkami.
Mąż urlopu nie dostał, bo mają młyn w pracy :/
A na zlot niestety nie jedziemy ;( Mąż boi się jechać 400 km z 1,5 miesięcznym maluszkiem... Ja trochę też, zwłaszcza patrząc na dni teraźniejsze.
Martynka, Gabiś, Rybka, Agatka, Vall, Anulka - dzięki za wsparcie dziewczyny

Może to głupio zabrzmi, ale poprawia nastrój świadomość, że nie tylko ja czerpię tyle "radości" z pierwszych chwil macierzyństwa...
Rybka masz rację, zmęczenie, emocje, ale chyba przede wszystkim hormony.
Gdzież ta cierpliwość? Potrzebuję jej na gwałt...
Ale, żeby nie było, że tylko narzekam. Uwielbiam jak Bartuś zaśnie mi na brzuchu, a w zasadzie na ramieniu, czekając na beka, jak uśmiecha się przez sen, jak pachnie... Kocham Go najbardziej na świecie! I może właśnie dlatego tak potwornie wkurza mnie to, że nie potrafię skutecznie reagować na jego potrzeby. Tylko tak błądzę po omacku.
Kończę, bo pewien pan domaga się cysia

Jeszcze raz dziękuję Wam bardzo Kochane!