ehhh i weekend minął...
sobota pracowita...od rana do 14 szkolenie a poźniej sprzątanko przedświąteczne
Paweł sam cały dzień spędził z syniem na słoneczku...
niedziela już bardziej rodzinna

mając nadzieje, że pogada będzie równie piękna jak w poprzednie dni, pojechaliśmy do domku nad jeziorko...i....
słońce nie było juz takie łaskawe...ale i tak humory dopisywały

Dwóch takich co ukradło me serce


A tatko jeszcze nie może uwierzyć, że ja już sam stać potrafię


baaa... nawet chodzić umiem

no nie raz zdarzy mi się jeszcze nóżki poplątać

ale tato zawsze jest w pobliżu i wyciągnie z opresji


Później już było o wiele zimniej i schowalismy się w domku...też było wesoło
samolocik

wyżej tata wyżej

oooo już wystarczy


nooo i tak po krótce minął nam weekend...szybko...za szybko, jak zwykle...