Hej dziewczynki, milo mi ze jeszcze o mnie pamietacie

Edzia - a wprowadzaj te zmiany

troche zaczelam sie zastanawiac nad tymi kwiatami - musialabym to zobaczyc!
Hmmm dopiero sie zorientowalam jak dlugo mnie tu nie bylo... tyle do nadrabiania! No nic, to po kolei (bede dopisywac kawalkami bo naraz wszystkiego nie zdaze!):
Swieta Wielkanocne (haha wiem ze stare dzieje) - zdjecia sa na naszej stronie galeryjkowej
www.titusek.yoyo.pl Spedzilismy je w Anglii niestety, ale za to ze znajomymi i bylo baaaaaaardzo milo! Duzo jedzenia, smiania sie, i glupich filmow

-----------
Pojechalismy, jak wiecie, do Polski na tydzien. Liste spraw do zalatwienia mielismy dosc spora!
Przylecielismy do Szczecina 2. kwietnia. Alez milo bylo zobaczyc polska ziemie - no a Tate na lotnisku to w ogole

Poniewaz lotnisko jest malusie a my nie mielismy bagazu, w 7 minut od wyjscia z samolotu bylismy juz w samochodzie. No i jazda do domku! Pierwszy dzien - sciski, caluski, opowiadanka i inne takie w rodzinnym gronie, a takze... przymierzenie
sukienki na slub kuzynki w sobote - bedzie ona takze dla mnie poprawinowa. Zanioslam ja do krawcowej w styczniu, bo kupilam za duza.
Przymierzam... za mala!!! W panice jade z tata do tej krawcowej. Po dlugawych negocjacjach - czy to wina szycia czy ja przytylam - zostawiam do piatku z nadzieja ze zrobia dobrze.. (zdjecia w nastepnym poscie, opisujacym wesele kuzynki).
Takze tego dnia:
wreczenie pierwszego zaproszenia - Rodzicom (pare zdjatek zalaczonych).
Drugi dzien - czwartek - mialam zajety od rana do nocy. Rano dentysta... brrr troche pobolalo ale przezylam.
Punkt drugi - ostatnie spotkanie w
poradni rodzinnej... och mamo, na kogokolwiek trafilyscie na pewno nie bylo gorzej niz u nas

przynioslam jakies temperaturki, jak bylo wymagane... i w efekcie oboje jestesmy ekspertami w metodzie termicznej (cale szczescie objawowa byla potraktowana szybko!). Tak wiec nie polecamy poradni na Sw. Kingi, no chyba ze chcecie sie podszkolic w metodzie

No ale nic, najwazniejsze ze zaliczone i podpisane!
Potem
kosmetyczka w salonie Doroty Stolowicz - to dopiero bolalo! Ale za to, oprocz 10-15min nieprzymnego wyciskania jakas igla, reszta byla baaaaaaardzo przyjemna. Masaz, maseczki, ogrzewanie, jakies ultradzwieki (nie bolalo), a no i pierwsza w moim zyciu
regulacja brwi. Pani kosmetyczka stwierdzila ze jako ze jestem 'dziewica', potraktuje mnie automatyczna wyrywarka, ktora praktycznie nie boli. Przezylam

Jedyne zle wrazenie, a raczej dwa - zaplacilam duzo wiecej niz myslalam i trwalo godzine dluzej! Mialam byc tylko na jakims zabiegu
pilingu kawitacyjnego i do oczyszczenia nim twarz, plecy i dekolt, a zajelo to 2 h i kosztowalo nie 120 a 200zl bo byly jakies dodatkowe zabiegi, za to plecy w ogole nie ruszone a dekolt to tylko szyja!... (w nowej cenie tez brwi, to jakies 10-15zl pewnie).
Nastepnie,
paznokcie. Spoznilam sie ponad pol h, a w efekcie cala reszta dnia sie posypala... tipserka robila te paznokcie (wkleje pozniej, jak zrobie zdjecie) 3.5h... wiec wyszlam o 19.30 - a o tej godzinie mialam juz byc na airbrushu...
Na
airbrush czekalam z tego powodu ok 1.5h i weszlam dopiero o 9 wieczorem. Tu tez sie wkurzylismy bo komunikacja z recepcjonistkami z RKFu niestety byla zerowa - zadnych informacji, totalna ignorancja i w ogole. Zwlaszcza ze okazalo sie ze mieli jakies problemy z zapisami, ale oczywiscie nie wiedzielismy o tym. Cale szczescie pani od airbrusha byla mila i wszystko tlumaczyla.
No! wiec tak minal dzien drugi...