Margolka no wiem że sama, wiem...

W końcu ktoś to musi potem obronić

A co do stażu - aż mi się nie chce wierzyć, że to już 7 tal... W ogóle się tak nie czuję - wciąż tak samo szczęśliwa jak na początku, oprócz tego, że mocno kocham, to cały czas ZAKOCHANA

Zaręczyliśmy się, gdy byłam na III roku (wtedy ze sobą 5 lat), wtedy już wiedziałam, że oboje chcemy być ze sobą na dobre i złe
ale tak sobie niedawno rozmawialiśmy, że gdybyśmy byli ze sobą powiedzmy 2 czy 3 lata, to w życiu nie zdecydowalibyśmy sie na małżeństwo. Nie chodzi nawet o to, że staż krótki, bo np. D. rodzice byli ze sobą 10 miesięcy zanim się pobrali

my po prostu nie czuliśmy wtedy, że to już ten czas... Nie czuliśmy się gotowi. Bywało między nami naprawdę różnie, mieliśmy tęcze ale i sporo burz z piorunami (ale o tym kiedyś w odliczanku

) Przez ten czas oboje trochę się zmieniliśmy. Nawet nie wiem czy trochę...

Widocznie potrzebowaliśmy tych 5 lat, i wszystkich przejść, żeby podjąć tak poważną i cudowną zarazem decyzję
