Część Druga - Ślubny Poranek, czyli Tptaly MakeoverObudziłam się o 6. Wyspana, uśmiechnięta jak jeszcze nigdy i.. diabelsko głodna!
Nareszcie, nareszcie. To już dzisiaj.
Po tylu przygotowaniach. Nie mogłam uwierzyć.
Wzięłam prysznic, wszamałam gołąbka
i pojechałam z Rodzicielami na działkę po płatki róż.
Potem z Tatą do cukierni po chlebek do powitania i wazony na kwiaty, o których zapomnieliśmy wcześniej.
Kupiłam też czekoladki dla dekoratorki, które przewiązałam złotą tasiemką. Pod nią wsunęłam liścik z podziękowaniem za spokojną noc. Najmłodszy szwagier dostał przykazanie osobiście dostarczyć czekoladki adresatce podziękowań.
Dzięki pracy p. Aldony wiedziałam, że wszystko się uda. Sala wyglądała cudownie, chociaż nie była jeszcze skończona. Nic nie mąciło już mojego spokoju. Wiedziałam, że będzie pięknie.
Prawie natychmiast po powrocie, odebrałam wielki bukiet białych róż od pani z Poczty Kwiatowej. Przesłany przez wujka, który nie mógł dotrzeć na ślub.
Potem trochę pokrzątałam się po mieszkaniu i przyszedł czas na fryzjera.
Punktualnie o 10 usiadłam na fotelu. Włosynakręcone na wałki. Pod suszarkę. Potem na makijaż u p. Moniki. Wyszedł cudny.
Znowu na fotel w ręce p. Marioli, która wyczarowała na głowie dzieło sztuki.
Przez cały czas na twarzy wymalowany miałam promienny uśmiech, czemu nie mogły nadziwić się fryzjerki, jak i klientki salonu. Notabene w tym samym czasie czasano 2 inne Panny Młode. Obie trzęsły się jak galarety, a ja spokojnie popijałam w tym czasie wodę i przeglądałam nową Claudię.
O 13 wyszłam szczęśliwa i śliczna
Musiałam jeszcze wstąpić do sklepu kosmetycznego po kilka drobiazgów. Ludzie na ulicy machali dziwolągowi w welonie. Składali życzenia.
Brakowało tylko japońskiej wycieczki..
W domu spokój. Nudziłam się jak jasna cholera dopóki nie przyszła świadkowa
Pogadałyśmy, pośmiałysmy się. Potem jacyś goście, uśmiechy.
W międzyczasie komputer i forum
Mama nie mogła doczekać się Gosi i Pawła, więc chwilę przed 15 zaczęły mnie ubierać.
10 min. później pojawiła się Pani Fotograf i Pan Kamera
Ku zmartwieniu Gosi, byłam już prawie całkiem ubrana
(wybacz, musiałam
)
Świadkowa i Mama radziły sobie sprawnie.
Udało się zrobić kilka fotek z przygotowań.
Rozbrykana Panna Młoda oślepiła się własnymi perfumami
Jedna z wielu głupkowatych min
Dowód, że jeszcze Panienka
Jeszcze tylko trochę świecidełek..
Jeszcze tylko butki (świadkowa to zdjęcie "poniżającym"
)
zakładanie podwiązki
Ostatnie poprawki makijażu
Panna Młoda już gotowa aby pogrozić Pani Fotograf
W tym czasie Marcin ubierał się w Pensjonacie (Gosia pokazała mi fotki zanim przyjechał
)
Zdjęcie pozowane
C.D.N