Hej dziewczyny!!!
Oj ostatnio nie zaglądam na forum bo mamy mały problem zdrowotny.
We wtorek wieczorem Kamilka narobiła nam takiego strachu, że aż cała się trzęsłam.
Dzień mijał sobie jak zwykle. Rano sobie wstałyśmy, powygłupiałyśmy się, byłyśmy na dwugodzinnym spacerku, wróciłyśmy do domku, tatuś wrócił z pracy, poszalał z Niunią i było wesoło.
Około godź. 18:30 szykowałam kolację a mąż nosił Kamilkę na rękach. Skarbuś uwielbia siedzieć w kuchni i patrzeć co się tam dzieje, a najbardziej uwielbia patrzeć jak myjemy naczynia, wtedy ma niesamowitą radochę. Więc sobie tak siedziała u taty na łapkach i zaczepiała i chichrała radośnie. W między czasie zaczęła ziewać i też mieliśmy ubaw bo czasem strasznie dlugo i głośno ziewa. Chichy śmichy a mąż nagle mówi "Ty Aga Kamilka cała się trzęsie". polecielismy do pokoju, połozyliśmy Niunię na przewijaku a Ona cała drżała. Była spokojna i zdezorietowana i nie płakała ale czała się trzęsła. Szybko mąż wziął Ją na ręce i zaczeliśmy przytulać, klepać po pleckach a Ona nagle zaczęła nam "odlatywać". A Ja poporostu byłam przerażona. Zadzowniliśmy po karetkę, która nawet dosyć szybko przyjechała. W między czasie zmierzyliśmy małej temperaturę i okazało się, że ma powyżej 38,5 st. C. Już mieliśmy podać Niuni czopka jak zjawiła się karetka. Pani doktor Kamilkę zbadała i powiedziała, ze to są prawdopodobnie dreszcze gorączkowe ale lepiej żebysmy pojechali do szpitala.Więc zabraliśmy się karetką do szpitala. Boże jak Kamilka płakała. Przeraziła się tą nagłą wizytą doktorki i całym tym okropnym zamieszaniem. Ale juz w szpitalu jak czekaliśmy na lekarza to się uspokoiła i nawet przybiła mi "piąteczkę", której nauczyłam Ją w południe.
Ale jak zjawił sie Pan doktor i zaczął Ją badać to znów zaczęła histerycznie płakać. Okazało się, ze ma zawalone gardełko i prawdopodobnie stąd ta gorączka i dreszcze. Po badaniu pojechalismy do domku. Bidulka była taka zmęczona, że zasnęła mi taka smutna na rączkach a mi się serducho krajało.
Zgodnie z zaleceniami zaczęliśmy małej podawać czopki przeciwgorączkowe. Poinformowano nas że to może trwać 3 doby. Jednak jesteśmy w kontakcie z lekarzem. Lekarka potwierdziła nam diagnozę doktora ze szpitala. Jakis cholerny wirus sie przypałętał Mojemu Promyczkowi i do tej pory nie możemy go zwalczyć. Jak obniżymy gorączkę to za jakieś 6 godzin powraca 38,5 st. C i tak od wtorku. Ale Kamilka jest dzielna, humorek Jej dopisuje i tylko jak zbliża się apogeum gorączki to staje się bardzo senna i np. dzisiaj znowu miała dreszcze ale szybciutko zbilismy temperature. Poza tym chyba boli Ją te gardziołko bo zanim zabierze się ssania cycusia to szarpie ją na wymioty i tak bidulka walczy aż się weźmie w garść i szybciutko sama dostawi do piersi i wtedy zajada.
A jak nadchodzi wysoka temp. to bierze Ją na dwie strony i kupkę robi i wymiotuje. Ale w sumie to prawie w ogóle nie płacze. Tylko przy czopkach. Dzielna moja mała dziewczynka.
Dziewczyny nawet sobie nie wyobrażacie co my przeżyliśmy jak Niunia nasza najdroższa tak nagle zaczęła cała drżeć. Poprostu serce w gardle. To było straszne!!!! Nie życzę nikomu.
Dzisiaj będziemy się kontaktować z P. doktor i prawdopodobnie, jeżeli to nie jest słynna trzydniówka to trzeba będzie przejśc na antybiotyk. Trudno. Jak mus to mus. Okaże się po wizycie P. doktor.
Ok. Kończe wylewać smutki i lecę poobserwować córcię.
Mam nadzieję, ze już będzie wracała do zdrówka. Daj Boże.
Trzymajcie się. i Wesołego Dnia kobitek Wam życzę.
pap