Hej dziewczyny!
Postaram się w telegraficznym skrócie opisać dzień chrztu św. naszego aniołka!

Chrzciny zorganizowalismy w moim rodzinnym mieście u moich rodziców, którym bardzo bardzo dziekuje za zorganizowanie tego pięknego dnia!
23 wrzesień 2007 r.! Kamilka o 13:09 kończy 10 tygodni!!!

Piękna słoneczna pogoda!Jak na zamówienie

... Co prawda ciepełko pokrzyżowalo mi troszke plany co do ubioru ale wybrnełam!

... cieszyliśmy się z tak przepięknego bezchmurnego dnia i ciepełka!
Nasz Skarbuś obudził się ok 8 rano i leżał sobie z tatusiem, który tłumaczył Kamilce jak wielkie i radosne święto Ją czeka! A Niunia usmiechała się radosnie!
Troszke się stresowaliśmy, że nasz mały łobuziak przed wyjściem do kościoła zacznie "kombinować", że niby jeść się zachce, kupke trzeba będzie zrobić i że nie będzie chciała się ubrać!I że przez wybryki Okruszka nie zdążymy na jej własny chrzest!

Ale na szczęście oprócz małego płaczu przy ubieraniu wszystko poszło jak z płatka!... zdążyliśmy do kościółka!

Podczas mszy, nasza Córka oczywiście musiała wszystko i wszystkich bacznie obserwować z wysokości ramienia Tatusia! Babcie i Dziadkowie siedzieli za nami i mieli niezły ubaw z wnusi!
W sumie przez całą mszę Kamisia była grzecznym dziecięciem oprócz głównego obrzędu chrztu!

... wtedy włączała Jej się "syrenka", bo musieliśmy położyć Ją czterokrotnie na chwilkę na rękach do poziomu, a tej pozycji baaaaaardzo nie lubi!

więc za każdym razem jak podchodził ksiądz do naszego małego łobuziaka to łobuziak zaczynał "śpiew". Aż sam się przy tym uśmiał! Stwierdziliśmy, że w sumie była to poprawna reakcja malutkiego czlowieczka, z którego wypędzano pogaństwo!

Oprócz Skarbusia, w tym samym dniu chrzczona była 2 dni młodsza od naszej Kamilki jej sąsiadeczka, koleżanka Zuzia (córeczka mojej kumpeli a wnuczka przyjaciół moich rodziców

fajny zbieg okoliczności

) . Zuzinka też troszkę pokoncertowała!Gdy Jedna przestawała "śpiewać" to druga zaczynała ...
A nam się jedynie śmiać chciało!

...Także śmiało możemy powiedzieć, że dzień chrztu św. Naszej Córci był naprawdę udany!
Nasz mały aniołek, powiedzmy, że podczas mszy zachowywał sie dosyć przyzwoicie

, ... pogoda dopisała - było przepieknie cieplutko i słonecznie, goście również dopisali (najważniejsze że nasze drogie prababcie się zjawiły

) a i na stole obfitości przepysznych nie brakowało!

Niestety mogłam sobie tylko popatrzeć!hihiihi ... Ale kiedyś to sobie odbiję ... hihiihi
A na deser kilka foteczek
zerkam sobie ... a co mi tam ...


najlepiej u Tatusia na ramieniu


Aniołek ... hihiihi







