Dziękuję bardzo za słowa uznania

Zaproszenia wyniosły nas po 2,50

To chyba całkiem niewiele (moja przyjaciółka miała po 7,50

)
Co do karmy... nawet jeśli fanaberia, to ja pomocą zwierzętom zajmuję się od jakiegoś czasu i nie wyobrażam sobie naprawdę bym mogła prosić o coś innego na własnym ślubie. Tym bardziej, że okoliczne domy dziecka kręcą nosem na maskotki (aż tak im się przelewa?).
Inna sprawa, że mam wrażenie, że losem zwierząt większość ludzi nie przejmuje się ani trochę...

Oczywiście nie każę nikomu targać 5kg i więcej paczek, myślałam raczej o tych najmniejszych albo puszeczkach. Zastanawiam się też nad alternatywą w postaci puszki, do której każdy będzie mógł wrzucić choć grosik, jeśli nie chce przyjeżdżać z karmą, ale to jeszcze będę kombinować

A co do nicka - cóż, prawdziwy
