Spróbuję wyjaśnić "po ludzku" kwestię licencji - po co ona wogóle jest potrzebna. Może wówczas przestaniemy się burzyć...że to wymysł kościoła tylko po to, żeby ściągnąć od nas kasę. To nie tak -serio.
Jeżeli para decuduje się na ślub cywilny musi spełnić pewne prawne warunki, podobnie jest w Kościele jako instytucji - jakby to nie zabrzmiało. Za papierki w USC też płacimy, aby odszukać pewne fakty prawne z życia każdego z nas jest potrzebna osoba, która to wyszpera w księgach itd. jej praca kosztuje i dlatego trzeba za te papierki zwyczajnie zapłacić. W kościele jest identycznie.
Aby młodzi ludzie mogli udzielić sobie sakramentu małżeństwa Kościół musi sprawdzić, czy nie ma ku temu przeszkód w sensie kanonicznym. Czyli ksiądz, który daną osobę zna - młodą lub młodego - musi przeprowadzić odpowiednie badanie. Zakładamy, że jeśli decydujemy się na ślub kościelny to jesteśmy praktykującymi katolikami - przynajmniej jedno w nas. Tak więc ksiądz , który nas zna zaświadcza, że jesteśmy przygotowani do udzielenia sobie sakramentu, jesteśmy ochrzeczeni, przyjęliśmy I Komunię, potem bierzmowanie, oświadcza, że nie ma przeszkód "kościelnych" do zawarcia małżeństwa. Kościół zakłada, że takie rozenzanie moze wykonać tylko ksiądz, który jest świadkiem naszej wiary - a więc ksiądz z naszej parafii (kan 1110). Takiego badania nie wykona ksiądz z parafii X, w której podoba nam się kościół jako budynek i tam właśnie chcemy wziąć ślub- bo zgodnie z prawem kanonicznym nas nie zna, oczywiście w sensie wiary . Prawo kanoniczne jasno stwierdza, że ślub nie jest sprawą prywatną, jest to święto całej wspólnoty z danej parafii. Kodeks Prawa Kanonicznego mówi, że miejscem udzielania sakramentu małżeństwa jest parafia której ze stron (narzeczonej lub narzeczonego). A wynika to z faktu, że sakramenty to nie sprawa prywatna, ale to radość całej wspólnoty, całego Kościoła, którego wyrazem widzialnym jest wspólnota parafialna. Dlatego nie powinno się w tym dniu odrywać od tej wspólnoty. Dlatego, jeśli chcecie INACZEJ to musicie się trochę nachodzić.... Ksiądz po poinformowaniu przez Was o chęci przeniesienia ślubu do "obcego" kościoła spyta zapewne "dlaczego". Najlepiej jest odpowiedzieć, że z wybranym kościołem i jego wspólnotą jesteście najbardziej związani, że właśnie w tym kościele najbardziej odczuwacie obecność Boga itd....nie ma co wyskakiwać z tekstami, że tam jest fajny ksiądz, albo, że opłaty są mniejsze...A jak już jesteśmy przy opłatach to:
Kan 848 stweirdza: "- Oprócz ofiar określonych przez kompetentną władzę kościelną, szafarz nie może domagać się niczego za udzielanie sakramentów, przy czym potrzebujący nie powinni być pozbawieni pomocy sakramentów z racji ubóstwa."
Kan. 1264 - "Jeśli prawo czego innego nie zastrzega, do zebrania biskupów prowincji należy: (...) 2° określić ofiary składane z okazji udzielania sakramentów i sakramentaliów." (prowincja koscielna to np. metropolia, w sklad której może wchodzic kilka diecezji).
Oprócz ofiar określonych....tak więc nie dziwcie się, że usłyszycie "co łaska ale nie mniej niż....." , jednak jeśli z racji obóstwa...i tutaj zależy na kogo się trafi w kancelarii , wówczas zapłacicie według kan.1264 albo 848....
Czyli reasumując....nasz parafialny kościół nas kanonicznie sprawdził, stwierdził, że jest wsio oki i udziela lincencji na ślub obcemu kościołowi, który na podstawie wydanej licencji "udostępnia" nam swoje podwoje abyśmy mogli sobie udzielić sakramentu....mam nadzieję, że rozumiecie...ufff
Zaraz zajmę się różnicą między licencją a zezwoleniem, ale muszę córkę "obrobić" najpierw.