Piłeczko, ja się z Tobą zgadzam, ale tez trzeba wziąć pod uwagę, że kiedys to jedzenmie było inne, nie było takie sztuczne, ja na przykład chipsy spróbowałam dopiero w podstawówce, bo wcześniej nie były zbyt łatwo dostępne, tak samo jak słodycze, moi rodzice raz na jakiś rok pojechali do Berlina, to przywieźli trochę słodyczy takich lepszych i miałam wydzielane- na przykład jeden cukierek dziennie żeby starczyło do kolejnego wyjazdu. a dziś właściwie wszystko tonami można dostać i jeszcze do tego same sztuczności, mi się tak w każdym razie wydaje.
ewelinko, ja ostatnio byłam u znajomych,którzy mają 1,5 roczną córcię, my mieliśmy swoje chipsy, a mała miała kukurydziane chrupki, też stały na stole razem z naszymi i mała była zadowolona