W końcu w domku!!!
Wszędzie dobrze, ale tu najlepiej:) W Polsce wylądowaliśmy 14:15, byliśmy u rodziców na pyysznym obiadku i dopiero teraz dotarliśmy do siebie.
Nie muszę pisać, że jestem wyczerpana, a mój kręgosłup pomału kapituluje!! Przejrzę wszystkie wpisy (tam nie miałam czasu, jak wchodziliśmy tylko na sekundkę) i jutro jak się ogarnę zdam relację. Muszę zrobić badania, bo w pt wizyta.
Ale już mogę napisać, że jesteście Kochane!! WSZYSTKIE!! Można na Was liczyć wszędzie, nawet w Afryce:)
A kartek wysłaliśmy 20 i żadna narazie nie doszła...
Ach!! No i najważniejsze! Coraz wyraźniej czuję mojego Maluszka!!! W nocy skakało sobie po pęcherzu i miało nie lada zabawę!! A ja z 5 godz nocy, przespałam 2... Pobudka 4:20 (na PL czas 3:20) i na lotnisko!