Dziękuję kochane.
Tak jak pisałam 15.10 miałam planowana cesarkę. Zjawiłam się po godzinie 6 rano na oddziale. Mąż czekał na dole w szpitalu na znak odemnie. O godzinie 10 przyszła położna po mnie i zjechaliśmy na piętro gdzie odbywają się cesarki. Już tam mąż na mnie czekal.Oj jak tylko Go zobaczyłam pękłam i zaczęłam płakać ze wzruszenia, strachu. Tyle emocji.
Że strachu czy niunia jest zdrowa. Nastraszyli mnie wcześniej w szpitalu że ma za mała głowę.
Niestety znieczulenie w kręgosłup którego bardzo się bałam okazał się horrorem dla mnie. Pewna lekarka pod okiem anestiologa uczyła się na mnie znieczulać... 10 min przeokropnego bólu. Na końcu popadła w kość bądź nerw? Tak że aż podskoczyłam z bólu. Po tym incydencie w końcu palke przejął anestiazolog. Jak już mnie znieczuliło nic mnie nie bolalo. Bardzo mili ludzie na sali, zagadywali i ogólnie atmosfera była fajna. Po jakimś czasie wpuścili mojego męża i po około 2minutach usłyszeliśmy przepiękny płacz naszej córeczki.
Dziewczyny to była moja trzecia cesarka, trzeci poród, a płakałam jak małe dziecko ze szczęścia jak malutka usłyszałam. Jak Ja zobaczyłam łzy leciały ciurkiem.Cud narodzin. Malutka szybko sprawdzili i dali do tulenia. Jest idealna.
Pozniej męża wyprosili i czekał na niunie bo lekarz Ja dokładnie badał.
Nadia urodziła się o godzinie 11.33
50cm i 3.170kg.drobinka nasza kruszynka.
O godozne 12 przewieźli mnie na salę pooperacyjna gdzie tulilam do piersi córeczkę golaska.
Niunie zabrali do tatusia i udali się na oddział.
Ja do Nich dojechałam po około pół do godzinki. Już nawet nie pamiętam. W każdym razie byłam o wiele krócej na obserwacji niż po poprzednich ciążach.
Nogi już czułam na tej sali pooperacyjnej a na oddziale już normalnie ruszlaam nimi.
Jakieś 4h po cesarce siedziałam.
Szybko dochodziłam do siebie i byłam pewna że na chodzie będę szybko. Nic bardziej mylnego.
W piątek miałam cesarkę, a w niedziele koło godz18 byłam już w domu.
Niestety w niedzielę wieczorem bardzo źle zaczęłam się czuć.
Kręgosłup, plecy, nogi, ramiona i ogólnie ból całego ciała miałam w szpitalu, ale przeraźliwie w jednym miejscu zaczęła mnie rana bolec. Na szczęście w poniedziałek była u nas w domu położna i się przeraziła.
Okazało się że podczas cesarki rozerwali mi ranę. W dodatku źle przyczepili plastry. Tak że podczas siadania, wstawania naciągałam ranę i pojawił się wielki bąbel. W szpitalu mówiłam że bardziej mnie boli w jednym miejscu rana, ale po sprawdzeniu nic nie robili z tym.
Położna zmieniała mi cały opatrunek.
Dzis środa, a ja dalej ledwo chodzę. Jestem na silnych tabletkach przeciwbólowych.
Ogólnie gdyby nie ta rozerwana rana to czułam bym się o niebo lepiej bo reszty zszycia w ogóle nie czuje.
Opuchnieta dalej jestem,ale to napewno minie.
W każdym razie nie Nastawiałam się na aż taki ból jaki przechodzę.
Wiem jedno, warto było to wszystko wycierpieć dla tej mojej kruszynki.
Jestem w mała wpatrzona jak w obrazek.Tak bardzo pokochałam. Nie spodziewałam się że trzecie dziecko da się tak mocno mocnooo kochać. Skradła moje serce.
I nie tylko moje bo i starsze córcię też zakochane w siostrzyczce. Tylko by tulily i całowały. Pomagają dużo i bez marudzenia.
A ja gdyby nie mąż i moja mama to bym nie dała radę w domu.
Maz wwszystko robi, ja tylko malutka się zajmuje. Mimo wielkiego bólu wstaje do niej, karmie, tule bo wiem jak szybko płynie czas i za chwilkę będzie taka duża jak moje starsze ccóreczki.Wczoraj pierwszy raz malutka zostawiłam z tatusiem w salonie, a sama poszłam szybciej spać. Poszłam o 23 i zasleam nie wiem kiedy.
Na końcu pobytu w szpitalu okazało się że Nadusia urodziła się zamiast z trzeba tubami pępowiny to miała tylko dwie. Nie wiem nawet co to znaczy dokładnie, w każdym razie mamy skierowanie na usg brzuszka. Lekarka mówiła że jak je ładnie i się załatwia to powinni być dobrze. Ja się dziwię że podczas usg tego nie wykryli. WWiadomo ważna jest pępowina.
Do tego mamy skierowanie a dodatkowe badanie słuchu bo coś nie tak jest z lewym uuszkiem. Mam nadzieję że to pozostałości po wodach płodowych. Tak więc trzymajcie kciuki za Nadyjke aby wyniki były dobre.
Matkko jak się rozpisałam.
i