Dlatego też napisałam, że tak naprawdę nie mogę się wypowiedzieć na bazie jakichś własnych doświadczeń. Choć przed wtorkową wizytą na usg nt mimo, że ciągle zwracam się do dzidziusia, oglądam jego zdjęcia i płakałam jak słyszałam serduszko, powiedziałam sobie, że gdyby coś strasznego okazało się na badaniu to wiem jaką decyzję podjąć. A jeśli natura czasem podejmuje ją za nas to chyba lepiej...chociaż wyobrażam sobie ten ból i ogromny żal po stracie bo sama przed 3 tygodnie bałam się, ze coś będzie źle po tych krwawieniach...Teraz odetchnęłam z małą ulgą bo skończył się pierwszy trymestr i możliwość poronienia zmniejszyła się.
Ale ja myślę, ze mimo wszystko trzeba sobie spróbować wytłumaczyć, ze tak miało po prostu być i dać sobie czas. Ale nie zatracać się w żalu i bólu bo będzie jeszcze mnóstwo okazji, żeby dzidzię począć...Trzymam mocno kciuki za kolejne próby!