W 1. ciąży pracowałam do polowy 8.miesiąca, tylko ze względu na zobowiązania w pracy - nie chciałam nikomu zwalić na głowę mojej magistrantki. W drugiej poszłam na zwolnienie po obronie dr, to był początek 7. miesiąca.
A w trzeciej teoretycznie na L4 byłam od 6. miesiąca, bo nałożył mi się poprzedni macierzyński i zaległy urlop wypoczynkowy.
Lekarz w kartę wpisywał, co mi dolega. Sam mówił, że zawsze musi być powód zwolnienia, jeśli wszystko jest ok.