Pierwszą ciąże prowadziłam w NO jak i w PL.
Jeden i drugi kraj ma swoje plusy i minusy.
Ja mogę opisać kilka przypadków jakie spotkały mnie w PL.
1. Po badaniu okazało się ze coś z toxo nie tak, pędzę do lekarza, a on nie potrafi odczytać wyników! Chce mnie wysłać do szpitala zakaźnego, bo chyba jestem chora. Przepraszam ale co to za lekarz który nie potrafi podstawowych badan odczytać? Na wariata szukanie gina, dostać się do kogoś w czasie świątecznym to była rzecz niemożliwa. Po chamsku wcisnęłam się w kolejkę powiedziałam że ja byłam umówiona i wlazłam do doktora który natychmiast miał mi powiedzieć dlaczego ktoś chce mnie wysłać do szpitala! Okazało się ze jednak nie jestem chora ze kiedyś to przechodziłam i dziecku nic nie grozi.
2. Drugi wyjazd do PL i badanie moczu, bakterie coli wiec przydałoby się czymś to wyleczyć, moja gin już na wczasach przez telefon kazała zajechać do szpitala i niech mi ktoś wypisze receptę. Objechałam 3 szpitale w Sz-nie nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności aby wypisać receptę.
3. Usg kontrolne koszt 200zl i lekarz wyskakuje mi z tekstem ze mi się łożysko starzeje i musimy to sprawdzić za 2 tyg czyli kolejne 200zl do kieszeni. Sprawdziłam ale już na kasę chorych mój gin był "lekko" zdziwiony gdyż nic nie widział. Dziecko urodziło się po terminie, łożysko do końca "sprawne".
Powinnam psioczyć teraz na służbę w PL, nie robię tego miałam po prostu pecha że trafiałam na takich ludzi.
Justa mógł się dopytać, bo wiele lekarzy jeżeli połówkowe było robione w PL biorą polskie wyniki i nie robią już tutaj usg.
Moja kumpela np. spóźniła się 15 min na usg i już nie mogła zrobić. Robiła prywatnie.
Wiem jedno jeżeli rodzic to tylko w NO takiej opieki, takiego wsparcia nigdy w życiu nie spodziewałabym się.