Ja rodziłam i w Stargardzie i w Zdrojach. I mam miłe wspomnienia z obu szpitali. Pomijając panią pediatrę ze Szczecina... Ale zostałam nastawiona wcześniej przez miłe położne i wiedziałam, że trzeba jednym uchem wpuszczać, a drugim wypuszczać. Chyba wkurzyłam babkę, bo na każde jej nieprzyjemne zdanie odpowiadałam ze słodkim uśmiechem w miłym tonie... (pewnie gdybym nie była powiadomiona o charakterze tej pani, zareagowałabym inaczej).
Zdroje mają ten plus, że jest tam intensywna terapia noworodka.
A to, że w każdym miejscu można trafić na osobę, która się zupełnie pomyliła z powołaniem, wszyscy doskonale wiedzą...