Prawda jest również taka, że wszystko zależy od przekroju gości weselnych i ich poziomu (przepraszam jeżeli kogoś uraziłem). Czasami spotykam się z takimi gośćmi , że ogarnia mnie żenada i tak naprawdę nie wiem jak się zachować. Nie wyznaję zasady, że "jak wchodzisz między wrony, kracz jak one". Po prostu nie potrafię. Oni jednak wymyślają takie zabawy, że naprawdę jest mi wstyd. Najgorzej jednak, kiedy zespół jest zmuszony (nawet zdarza się, że przez Młodych) poprowadzić te zabawy. Nieraz uda im się od tego wymigać, ale nie zawsze.
Obserwując to wszystko, współczuję zespołowi, kamerzyście (bo później nie wie co zostawić, a co wyciąć), a najbardziej Młodym. Myślę, że po obejrzeniu filmu nie są tak zadowoleni jak w czasie wesela.