czeam na finał w takim razie historii z kosmetyczką....skąd ją wytrzasnęłas 
moja pani stała mnie wysterowała-musiała wyjechac wiec wziełam te która była najblizej salonu fryz./
zaczyna sie
akt1
pani nie zmywa mnie(znaczy nie byłam pomalowana ale stonizowac mnie przynajmnie powinna) poczym wycag mi podkłąda vipery miesza go z Avonu kremem koloryz.!!! na co ja"mam uczulenie na podkłady z avonu" wiec pani z obrazona miną wyciaga loraela...
akt2
"ta broda łuszczaco sie swiecąca hmmm... códów nie zdziałam" az mnie tąpneło...a gdzie baza pod podkład???film matujący? kuzwa ty jestes tu od tego aby cos zdziałac.. ale nic to ,,siedze dalej...czekam..
cienie..masakra żółto brązowo szare...wyglądałam jak po niedwno przebytej żółtaczce...
akt 3 kępki rzs.."tak krótkie ma pani te rzęsy jakies takie dziwne ale jak dokleje to sie z tydzien potrzymają"(wyszłam od niej wypadły mi dwie kępki

...
dobra
akt4 pani wyjmuje firme none name puder sypki matujacy..grzebie w poszukiwaniu odpowiedniego pędzla a swoim kuferku magicznym..obsypuje mi twarz kolorem zupełnie nie dobranym do mojej karnacjii..i na siłę maluje mnie pomadką na którą mówi"śminka" w obrzydliwym kolorze starego złota..nie reagując zupełnie na moje sugestie ze nie lubie 'śminek' jeno błyszczyki..

tak czy owak móje różowe policzki(bo 'jej zdaniem twarz wyglada świezo") a ja wygladałam jak bulinka

ścieram natychmiast po wyjsci z 'salonu'///
robiłam dla Was zdjęcia 'mojego makeupu"(nim go zmyłam i pomalowałm sie sama) ale G wykasował-zeby zrobic miejsce na zdjecia z wesela...tak wiec mojego koszmarku twarzowego nie zobaczycie...straszyc nie bede//
foty pary młodej i moje zbaczycie wieczorkiem..
fryz trzymał sie dzielnie..na moja wyrazną prosbe zostanie lekko zmodyfikowany na potrzeby ślubu i welonu,..(znaczy wyzej upięte i bardziej'od głowy"