Dziewczyny ratujcie. Wesprzyjcie dobrym słowem, bo jestem już porządnie sfrustrowana. Niby mieliśmy już wybranego człowieka, który miał nam doświetlić salę weselną. Pozostało umówić się na podpisanie umowy, nawet już był wybrany konkretny dzień i nagle...cisza. Kontakt się urwał. Od umówionego dnia nie ma absolutnie żadnego odzewu. Pan nie odbiera telefonów, nie odpisuje na maile. Pozostaje nam szukać od nowa. Nawet gdyby nagle pan sobie o nas przypomniał, to i tak już nie skorzystamy z jego usług, chociażby ze zwykłego strachu, że nas wystawi w dniu ślubu. Jeszcze próbujemy się umówić z kamerzystą. Mam nadzieję, że chociaż to wypali, bo jakoś nie możemy się zgrać. No i trzeba iść ponamawiać księdza, żeby nas wpisał na termin, bo też ma do tego dość luźny stosunek, że niby jeszcze tyyyle czasu. A mnie krew zaleje, kiedy okaże się, że wybrana godzina w tym dniu jest zajęta. Ręce opadają.