owszem... 12 godzin byłoby lepsze niż 24;
ale tak jest i nic nie zapowiada zmian;
jedną z przyczyn jest chroniczny brak kadr medycznych - nie tylko lekarzy, ale i pielęgniarek;
bogatsza kraje uzupełniają sobie braki ściągając medyków z krajów biedniejszych... a i tak cierpią na niedobory
te biedniejsze raczej borykają się z odpływem, bo przyciągnąć czym nie mają...
na dniach zamknęli internę w Dąbrowie Górniczej bodajże, bo nie mają kim obsadzić oddziału...
a to nie pierwszy oddział, który zamyka się z tego powodu w ostatnich kilku miesiącach... jakiś czas temu zamknęli oddział w Radomiu...
a będzie tylko gorzej...
wrzucę Ci kawałek wywiadu z portalu medycyny praktycznej - wywiad popełniony właśnie przy okazji Dąbrowy Górniczej...
„W każdym szpitalu w Polsce są dzisiaj braki kadrowe. Mamy ponad 100 łóżek internistycznych, mamy obsadę, która wypełnia swoje obowiązki, ale chętnie byśmy przyjęli 5-10 internistów, gdyby byli, a ich nie ma. Nie ma ich w całej Polsce, spowodowane to jest średnim wiekiem lekarza internisty w dziedzinie chorób wewnętrznych, ale również systemem kształcenia. Dzisiaj lekarz nie chce się kształcić w tej dziedzinie, dlatego że nie ma możliwości finansowych – bo są ograniczone, ani rozwojowych. Warto być dzisiaj specjalistą konkretnej, wąskiej specjalności – kardiologii, gastrologii, pulmonologii”
Sami są sobie winni, przez lata interna była pauperyzowana...
Kończąc tą trudną specjalizację po 5 latach charówki miałam speckę, a jakbym jej nie miała...bo dla NFZ internista to nie specjalista...
zarobiony i kiepsko opłacany...
Teraz mam dwie specki - internę + drugą węższą lukratywną podpsecjalizację...
A teraz kiedy weszły moduły nikt praktycznie interny robić nie chce - problem się pogłębi...
Za kilka lat może się okazać, że to dzięki internie właśnie będę bardziej poszukiwanym specjalistą niż dzięki mojej podspecjalizacji...