u nas tez po pojawieniu sie synka mielismy mega kryzys, wszystko sie zmienilo. Nagle (kto zna moja historie to wie ze trwalo to 6 dni) zabrano mi prace, hobby i zostalam zamknieta w domu z wrzeszczacym dzieckiem z drugiej strony moj m ktory zawsze robil co chcial nie mogl zrozumiec ze teraz tak sie nie da, ze dziecko nie bawi sie wtedy kiedy jemu sie chce, a jak chce poogladac tv to dziecko lezy grzecznie...
Ohhhhhh wiele u nas bylo spiec o wychowanie, sposob traktowania dziecka itp. Dobre pol roku trwalo zanim sie od nowa nauczylismy zyc w rodzinie.
Tak wiele czasu, zawzietosci, milosci potrzebowalismy, tak wiele rzeczy musielismy poswiecic zeby mogl sie u nas pojawic nasz synek. Tak bardzo wiele razy bylismy obdarci z prywatnosci, tak wiele razy bylismy stawiani przed murem i razem rozwalilismy go, a pojawil sie ten maly wyczekany, wywalczony czlowieczek i wszystko zaczelo sie sypac...
Z jednej strony rozumiem pary ktore sie rozstaja (od wielu lat marze zeby moi rodzice wkoncu sie rozwiedli) a z drugiej mysle ze w dzisiejszych czasach decyzja ta jest za latwo podejmowana i wiele par nawet nie chce walczyc o swoje malzenstwo