Lea, pozwolę się tu trochę powymądrzać. Cykl dzielimy na fazę niższych i fazę wyższych temperatur.
Fazę niższych temperatur można ustalić biorąc pod uwagę dzień owulacji ( o ile była) i patrząc wstecz od owulacji na 6 niższych temperatur i wybrać z nich najwyższą ... np. moje 6 temperatur przed owulacją: 36,0 36,2 36,1 36,1 36,2 36,1. Z tego wynika, ze moja faza niższych temperatur utrzymuje się na poziomie 36,2 i tu można zaznczyć tzw. linię pokrywajacą, służącą do oddzielenia fazy temperatur niskich od fazy temperatur wysokich.
I teraz tak .... po owulacji temperatura z reguły powinna iść w górę, czyli zaczyna się faza temperatur wyższych. Patrzymy na 3 kolejne temperatury, które powinny znadować sie nad linią pokrywającą, czyli w moim przypadku powyżej 36,2.
3-cia temperatura z tych wyższych powinna być o conajmniej 0,2 stopnia wyższa od najwyższej z sześciu temperatur fazy niskiej, czyli od 36,2.
Moja 3-cia temp. wyniosła 36,5 więc była wyższa od tej wyznaczającej linię pokrywającą o właśnie 0,2 stopnia. Jeśli tak jest to być może ale nie na pewno doszło do owualcji.
Faza lutealna, to faza wyższych temperatur, któa zwykle trwa 12-16 dni, średnio 14 dni. Tzn. że w tym czasie temperatura nie schodzi ponizej linii pokrywającej. Jeśli faza lutealna trwa powyżej 16 dni, można przypuszczać, ze doszło do zapłodnienia. Dopiero wtedy można zastanawiać sie nad testem.
Ja zrobiłam test dokąłdnie w 16 dniu fazy lutealnej.
MOja najwyższa temperatura w fazie lutealnej to 36,9. Tak więc nie tak wiele i nie ma reguły, ze 37,4 to ciąża, a 36,5 na pewno nie. Wszystko zależy od organizmu każdej z nas.
No to się nawymądrzałam. Mam nadzieję, ze te moje wypociny choć troszkę Ci pomogą.
Trzymam mocno kciuki za owoc starań!!!!!