itajcie!
To mój pierwszy post na forum, znalazłam ten topic i miło bedzie od takiego tematu zacząć przygotowania ślubne
Jesteśmy w trakcie załatwiania wszystkich spraw, mamy salę, orkiestrę, fotografa i kamerzystę. Został kosciół i prośba do naszego ulubionego księdza, aby to on był z nami w ten dzień. Czyli 17.06.2006.
Teraz o zaręczynach...
Nie spodziewałam sie takich atrakcji tego wieczoru, a miałam urodziny. Moj Kochany zapytał mnie kilka dni wczesniej co chciałabym dostac. Ja nie myslac długo powiedziałam, ze naczynie zaroodoporne, bo akurat sama przymierzałam sie do kupna

On przyjął do wiadomości (choć dobrze wiedział, że naczynie to nie będzie), na drugi dzień zadzwonił z pracy i powiedział, ze rozmawiał ze swoimi rodzicami i chcieliby przyjsc w niedzielę na pourodzinowe ciasto i zeby im nie utrudniać wyboru prezentu powiedział, zeby kupili naczynie i będą mieli z głowy, a ja będę zadowolona. A on sam wymyśli cos innego.
Dzień przed powiedział mi tylko, że w urodziny o 18.00 gdzies mnie zabiera, ale musimy wczesniej zjeść obiad, bo przez przynajmniej dwie godziny nie będzie możliwości. A wieczorkiem pojdziemy posiedziec w knajpce. Wróciłam z pracy, ugotowałam obiadek, D. wrócil ze swojej pracy, zjedlismy i zbliza sie magiczna 18-sta... Zaczynamy sie zbierac, zakładam długie białe spodnie i D. mi w tym momencie sugeruje, ze może lepiej jak pojadę w rybaczkach... Acha! Bedzie pewnie długi spacer - myślę. Grzecznie ubieram krótsze gacie, wsiadamy do samochodu i ja niemam bladego pojecia gdzie jedziemy! Pytam wiec czy powinnam zapiąc pasy, mój Luby na to, ze jak uważam i że nie wyjedziemy za obręb miasta. I dodaje, ze jedziemy się spotkać z osobą, której oboje nie znamy. Przychodzi mi na mysl wrózka... ale bez sensu, nie w jego stylu.
Wjezdzamy w największe blokowisko w miescie, dookola same 10-pietrowce i klka spozywczaków. Rozglądam sie dookoła i jedyne co rzuca sie w oczy to.... salon kosmetyczny.
Kosmetyczka? - Pytam. On: tak. I się uśmiecha. A ja myśle: jak kosmetyczka to oczyszczanie twarzy, jak ja pojde wieczorem do knajpy??? I mówię mu to, a on: spokojnie, bedzie łagodna maseczka, manicure, pedicure, brwi, masaz twarzy. Wiec ja:Ok, to mi sie podoba!
Przesiedziałam u kobietek 2,5 godziny, spodnie miałam miec krótkie, bo masaż stop i pedicure

Było mi cudownie i w miarę jak się relaksowałam coraz bardziej doceniałam pomysł prezentu urodzinowego. Jedynie czułam lekki zal, ze w moje urodziny zamiast spędzać czas razem oddaje mnie na tak długo i sam sobie skoczył do kumpla obok w tym czasie... (taka była wersja dla mnie a on potrzebował czasu).
Przyjechał po mnie, podziekowałam za nietypowy prezent. Zrobiło sie dosc poźno, więc D. mówi, ze tylko pojedziemy sie do domu przebrać i ruszamy w miasto. Nie podejrzewając absolutnie niczego wchodzę do mieszkania, a w mieszkaniu czyściutko, wysprzątane na błysk, na stole ogromne róże w wazonie, dwie lampki, dwa talerzyki... troszkę niezamówiłam bo nie tak miało byc

Podziękowałam za kwiaty, usiadłam, D przyniósł maleńki torcik z życzeniami urodzinowymi, zjedliśmy po kawałeczku, poszedł odniesć coś do kuchni, wrócił i mówi, ze ma jeszcze dla mnie na koniec tego dnia mały konkursik
Ukląkł nie na podłodze, ale przy mnie, wyciagnąl pudełeczko z drobnym pierścioneczkiem z brylancikiem i zadał pytanie: Czy chcesz byc na zawsze moja? Łkając mówiłam: tak, tak, tak!!! A na drugi dzien juz smiejąc sie prosiłam go o ponowne oświadczyny, bo niewiele z tych chwil pamietałam :0
Przyznał się później, ze kosmetyczka wiedziała o całej intrydze i nawet ozdobne kwiatuszki nakleiła mi na serdeczne palce obu rąk.
Rodzicom powiedzieliśmy przy okazji niedzielnej kawki. Był toast za moje zdrowie z okazji urodzin - pierwszy, a nastepny wzniosł moj Kochany słowami: Zdrowie mojej narzeczonej, własnie wczoraj się zaręczyliśmy!
Oj, dużo mi tego wyszło i późno się zrobiło
