Fajny artykuł...
Wiadomo poród rodziny nie jest dla kazdej pary i nie dla każdego faceta.
Teraz mogę przynajmniej w imieniu męża się wypowiedzieć...bo już przeżyliśmy to razem.
Krzycho tylko raz poczuł, że chyba oslabnie...wiecie w jakim momencie?
Patrzył na zapis KTG, a tam serducho dziecka zwalniało do 50. Był to błąd zapisu wywołany moimi ruchami - głowica nie zbierała prawidłowo. Ale uspokoił sie kiedy zauważył, że nasza połozna widząc to nie robi zadnego alarmu i tez wówczas pomyślał, że to może być błąd techniczny.
Poza tym widział przecież wszystko. Widział jak rodziła się Ewa od samego początku do końca....wcale nie stał przy mojej głowie.
Stał z boku w pobliżu mojej lewej nogi.
Trzymał mi głowę i plecy przy parciu...
Ciągle wspomina ten moment kiedy rodziła się główka, że Ewcia miała pępowinę owiniętą wokół szyi, ze zaraz za główką wyskoczyła jej rączka...Skubany widział więcej niż ja...
Cieszył się, że mógł pępowinę przeciąć...
Nie zauważyłam żeby w jakikolwiek sposób odebrał to negatywnie...