Na samą myśl o kosciele serce bije mi szybciej
wczoraj ćwiczyliśmy wkładanie obrączek na paluszka i okazało się, że to wcale nie jest takie proste hehe.
Moj prawie mężuś przy samym wzięciu mojej obrączki do łapki coby umieścić ją na moim paluszku tak się przejął, że aż wyleciała mu z ręki

zaczeły się poszukiwania pod szafkami hehe ale znaleźliśmy. i tu oczywiście pouczyłam go

, że jest taki przesąd ze jak w kościele wypadnie nam obrączka to nie możemy się po nią schylić, tylko musi zrobić to ktoś inny np. świadek
potem jak ja próbowałam mu założyć obrączkę to zatrzymała się ona na jego kosteczce w połowie paluszka:) musieliśmy sie oboje zaprzeć żeby wepchnąć obrączkę na miejsce

śmiechu było co nie miara bo wyobraziłam sobie oto taki dialog podczas ślubu

:
ona - no wyprostuj go
on- mocniej
ona - nie mogę
on - no włóż mi w końcu
ona - on jest za gruby
on - jak się lepiej postarasz to wejdzie
wiem, że to jest zboczone ale dosłownie podobna była wymiana zdań podczas prób i tak jakoś mi się skojarzyło hehe
