Ja ileś razy powiedzialam głośno coś na kształt, że potrzebujemy konkretną ilość gości, żeby potwierdzić miejsca, bo potem zapłacimy za 100 osób, przyjedzie 80 i kasa przepadnie, a to nie są małe pieniążki. Na szczęście nasi goście zrozumieli aluzję, ze mają gadać konkretnie. Jesli ktoś nie był zdecydowany tego 30 kwietnia (bo sam nie zadzwonił, więc ja dzwoniłam), to umawiałam się z nim/nią, że zadzwonię za dwa tygodnie, bo to będzie już totalnie ostateczny termin, wówczas dostawałam konkretną odpowiedź. Hasła typu: miło by nam było jeśli udałoby się Wam przyjechać - zadziałały
Ważne, żeby na zaproszeniach napisać "prosimy o POTWIERDZENIE przybycia" a nie "prosimy o INFORMACJĘ jesli ktoś nie będzie w stanie przybyć" -> osobiście spotkałam się z taka formą.
Przede wszystkim ludzie nie lubią odmawiać, niezręcznie się z tym czują, mają potrzebę wytłumaczenia się, a niezręcznie jest się tłumaczyć jesli na przykład nie styka pieniążków. Po drugie goście często mają wiele pytań, a to o dojazd, a to o godzinę, a to jak nam idzie itd itd. Telefon jest wówczas takim fajnym spoiwem, bo gość się czuje ważny i my mamy możliwość wprowadzenia kogoś w ten weselny klimat. Po trzecie, telefony z potwierdzeniem są bardziej optymistyczne i wprawiają w lepszy nastrój, wyobraźcie sobie, że odbierzecie 15 odmownych telefonów i żadnego pozytywnego (bo o to nie prosiliście), można się załamać! Fakt, my odebraliśmy około 40 telefonów w ciągu dwóch dni

więc trzeba być cierpliwym

, ale miły wydźwięk tych rozmów wprawił nas w jeszcze lepszy nastrój.
Inna rzecz, że to, że ktoś nie zadzowni potwierdzić, to WCALE NIE ZNACZY, że go nie będzie

czyli złota zasada jest taka - zadzwonić do wszystkich, którzy nie zadzwonią! Niektórym może to wylecieć z głowy, a tym, którzy zaczną się tłumaczyć, że nie bo coś tam, wystarczy powiedzieć, że no trudno, rozumiemy i mamy nadzieję, że spotkamy się najbliższym czasie. Broń Boże nie dopytujcie dlaczego, bo można się nieźle zakręcić w niezręcznościach wówczas.