melduję się po ślubie!
Wszystko odbyło się bardzo sprawnie, nie było żadnych wpadek, nie zapomnieliśmy dowodów ani obrączek

chyba z 10 razy przed wyjściem sprawdzaliśmy

pogoda byla cudowna...jak z bajki! ale niestety zdenerwowałam się niemiłosiernie przed samym wyjściem, kiedy mój pojechał odebrać bukiecik ślubny... zamiast białych róż w połączeniu z alstromerią i hiperikum dali mi róże ecri

a ja miałam białe dodatki, myślałam, że się rozryczę za chwilę jak to zobaczyłam.. no i emocjonalnie pierwszą rzeczą, którą zrobiłam był telefon do kwiaciarni z nieziemskim opier***... babka twierdziła, że to najjaśniejszy odcień róż, ale jestem przekonana na 100%, że kiedy wybierałam, co ma wchodzić w skład bukietu pokazywała mi śnieżnobiałe róże... ja wiem, że to może wydawać się totalną pierdołą, ale uwierzcie, że na godzinę przed wszystko potrafi wytrącić z równowagi...było już po 16, na 16.30 mieliśmy być na miejscu...kobieta zaproponowała, żebyśmy podjechali, to zrobi coś z innych kwiatów, już czysto białych. Ja już chciałam jechać, ale rodzice i mąż mnie powstrzymali... bo raz, że czasu mału, a druga sprawa, bukiecik wyglądał przepieknie, był zrobiony tak cudownie, że naprawdę było tego żal...no ale kurczę, nie wmówią mi, że te róże były białe.. jednak zarówno rodzice jak i mąż przekonywali mnie, że bukiecik bardzo pasuje i naprawdę nie ma o co się denerwować...tak czy inaczej teraz jak patrzymy na nagranie z kamery, w ogóle nie wyglądały na ecru tylko bardziej na białe... ech ale co sie nadenerwowalam, to juz moje... tak to jest..wszystko chce sie dopiac na ostatni guzik, wszystko ma byc idealnie, a tu nagle cos nie zgrywa...
co do stresu... wlasciwie po tej akcji z bukietem poczulam, ze cos sie zaczyna mi udzielac

ale wlasciwie trwalo to tylko do momentu jak wsiadalismy do samochodu... potem juz bylo zupelnie spokojnie

na samej ceremonii przez cały czas japa mi się cieszyła

za to mój zaliczył pomyłki słowne przy słowach przysięgi

widziałam, że stres go dopadł... byłam w szoku! ale to taka drobnostka... poza tym wszystko poszło płynnie

cała ceremonia nie trwała dłużej niż 20 min. No ale taki to już tego charakter

tak czy inaczej bardzo mi się podobało. Nie było żadnego pośpiechu, zostaliśmy jeszcze później na sali popstrykać zdjęcia, nikt nas nie gonił, że musimy już wychodzić, bo inni czekają... Wszyscy bardzo mili, uprzejmi, usmiechnięci

No i pozniej przyszedl czas na etap nr 2 czyli obiad weselny w Bohemie... Na poczatek powitanie szampanem, z otwarciem butelki szabla

wszystko bardzo elegancko, kelnerzy w bialych rekawiczkach... ale co do konkretnego jedzenia...powiem Wam szczerze - zawiodlam sie. Bylam wczesniej w zeszlym roku z mezem i rodzicami na podobnym obiedzie i tamte dania bily na glowe te, co byly teraz.. Wlasciwie dlatego zdecydowalismy sie na Boheme, bo mielismy w pamieci tamte dania... naprawde bylam zawiedziona. Nie ten smak, inny sposob podania... Podejrzewam, ze zmienil sie kucharz... porcje byly spore - to plus. Wiec nikt glodny nie wyszedl

kazdy zamawial przystawke, zupe, danie glowne, deser no i jeszcze sami dowiezlismy tort ze staropolskiej. Bylismy milo zaskoczeni, kiedy wjechal na sale caly sklad kelnerow wraz z kucharzem, spiewajacymi nam sto lat, z w torcie fajerwerki

naprawde bylo to bardzo mile

Nie pamietam dokladnie, ale chyba wychodzilismy cos kolo godziny 23, jeszcze poszlismy sobie na maly spacer po parku obok Bohemy.. jak juz szlismy do samochodu zaczelo kropic! doslownie do ostatniej minuty wykorzystany czas, pogoda jak dla nas specjalnie zamowiona...

teraz czekamy na zdjecia od naszego fotografa

Tak wiec juz oficjalnie maz i zona

dopiero jakos dzisiaj chyba to do mnie dociera
Teraz co do postow Precious... ja uwazam, ze kazdy ma swoje zdanie i ma prawo do tego, zeby je wyrazic. Mozemy sie z nim nie zgadzac lub nie, ale nie najezdzajmy na siebie nawzajem, bo przeciez nie o to tu chodzi

Precious - tak sie sklada, ze bazylika tez jest moja parafia

czy jest lansiarska... bardziej powiedzialabym dostojna i prezentacyjna. Dla mnie jest to ikona bydgoszczy. Ale sa przeciez rozne gusta.. jeden lubi male, drewniane kosciolki, inni np. fare czy bazylike... Wszystko kwestia indywidualnych preferencji

Co do cywilnego czy koscielnego i stopnia uduchowienia... powiem tak, ja jestem agnostykiem, dla mnie koscielny to przede wszystkim tradycja, jej przypieczetowanie. Podejrzewam, ze bede bardziej sie stresowac przed koscielnym, ale to bedzie wynikalo z tego, ze bedzie tlum ludzi, ze jest juz zupelnie inna "otoczka" calej ceremonii.. zreszta kto nie chce wypasc jak najlepiej w dniu, w ktorym wzrok wszystkich jest skierowany na pare mloda? nie jest to codzienna sytuacja

Dla osob gleboko wierzacych, na pewno jest to wielkie przezycie duchowe, przysiega przed Bogiem etc... Fakt - slub cywilny trwa krotko, bo raptem 15-20min., ale czy to faktycznie ma cos do rzeczy, czy trwa to godzine, poltorej czy 15 min? ja osobiscie nienawidze, jak przeciaga sie msze w nieskonczonosc...wolalabym, zeby tez trwalo to 15-20 min... i jeszcze jedna moja uwaga - chodzenie z koszykami mogliby sobie w takie uroczystosci podarowac. Przeciez wiadomo, ze ksiadz dostaje za odprawienie ceremonii pieniadze... no ale coz, to juz tez taka "tradycja". Mnie najbardziej zirytowal proboszcz na koledzie. Bo spytalam go jakie sa koszta slubu... on mi odpowiedzial, ze jesli chcemy podjechac przystrojonym samochodem, jesli bedziemy miec ustrojony kosciol, jesli bede miala piekna sukienke, to nie wypada, zebym ksiedzu odpalila grosze... generalnie wychodzi, ze "co laska". Ok, no ale moze jakas standardowa stawka jednak by byla? zeby potem nie bylo jakichs dziwnych nieporozumien... tak czy siak, zbulwersowal mnie ten tekst i taka bezposredniosc finansowa.. no ale coz. Kosciol juz od dawna nie jest dla mnie duchowa instytucja, a instytucja finansowa... ktora za kazdy ruch bierze pieniadze, podpierajac sie wiara... To jest nieetyczne wrecz. Przepraszam, jesli kogos tym stwierdzeniem uraze, ale takie jest moje zdanie.
Jeszcze co do cywilnego... nie uwazam, zebym czy ja, czy maz, czy nasi rodzice na swoj sposob tego nie przezywali, wiec pewne uduchowienie nawet przy cywilnym rowniez wystepuje...

Tylko prosze, nie odbierajcie mojego posta jako atak na wasze wartosci, ktore posiadacie, ktore wyznajecie, ktorym jestescie wierne. Ja szanuje katolikow, tak jak szanuje agnostykow czy ateistow. Ale nienawidze, kiedy ktos zerujac na wierze i glebokim uduchowieniu osob wierzacych robi sobie niezly zarobek...