Ja do dziś wspominam jak moja świętej pamięci babcia opowiadała, jak to ze swoim pierworodnym wnukiem szła na spacer i ten wyrywał się jej. Babcia mówi daj rękę, a on -nie, i tak kilka razy, aż wkońcu odparł na cały głos: na "ch..a" nie dam. Działo sie to w małym mieście, a babcia była dobrze znana - pracowała w szpitalu dziecięcym

Z kolei córka koleżanki podobno zamiast mówić fuj - wychodziło jej "ch.." - raz się ktoś z tego w domu zaśmiał i później próbowała tym słowem rozbawiać innych.
My w domu też nie przeklinamy - ja zresztą wogóle bardzo rzadko, ale dziecko jak usłyszy gdziekolwiek nowe słowo to będzie powtarzać. Więc przed każdą z nas ten etap. A patologię to napewno inaczej się poznaje. Ja ostatnio doświadczyłam tego na własnej skórze. Normalnie zdębiałam, jak matka chyba z 4-letnie dziecko, które płakało (jak to dziecko pewnie cos ze sklepu chciało) wzięła i za głowę zaczęła potrząsać. Normalnie nogi się pode mną ugięły.