wiecie co znowu wychodzi że albo sie jest superową "kurą domową" i 100 % matką bo...(akurat w tym miejscu) siedzi się w domu albo wyrodną matką bo się pracuje.
A ja podziwiam mamy ktore pracyją, zajmują się dziecmi ( po przedszkolu, żłobku, babci czy niani), domem i innym. szczerze to uważam ze mam trochę łatwiej, bo jak młoda śpi, to podszykuję obiad, poprasuje, powieszę pranie (tu mi czasem dziecię pomaga), umyję podłogi, umyje i wysuszę włosy,ogarnę chałpę. czasem zjem, posiedze na necie. różnie zależy od dnia. a tak musiałambym wstać o 5 rano (albo i wcześniej), leciałambym na 2 nogach na zabój z pracy i byłambym w domu ok. 15 (wolne na karmienie) lub 16 z bardzo małymi zakupami. chciałambym pobyć z dzieckiem, wyjść na dwór, ugotować obiad (na dzień obecny lub następny) i obrobić cały majdan. i o godzinie 21 zamiast siedzieć i klikać z wami lub czytać książkę lub po prostu spać robiłambym to wszystko co robie dy młoda ma dopołudniową drzemkę. czyli szłam bym spać koło 23 -24. a rano z każdym dniem oczy na coraz to wiekszych zapałkach. i wieksza flustracja na (w moim przypadku) teściową, która to nie wyjdzie dzieckiem na dwór bo wilgoć duża ( a w rzeczywistoście jest piękny, słoneczny, jesienny dzień) albo robi coś nie tak jak ja bym sobie tego życzyła. to tak z grubsza. Klazda mama robi to co uważa za słuszne. ja uważam ze jeśli bym po macierzyńskim wróciła do praacy to dużo bym straciła. duzo wiecej niz to ile mi płaca. ale czasem jest tak ze do pracy po macierzyńskiem trrzeba wrocić bo pracodawca mowi wprost ze zwolni. niestety życie nie pisze idealnych scenariuszy. nie ma idealnych scenariuszy. zawsze jest coś za coś.