Wywodzimy się z typowej klasy średniej, na trochę rzeczy mogliśmy sobie pozwolić ale na takie wesele nie.

Pierwszy plan wesela był inny, bo mieli go finansować rodzice. Budżet nie był najmniejszy ale nie zmieściłby tylu rzeczy co w tym zestawieniu, zresztą nie ważne.

Nie wygraliśmy też w totka.
Stelek co do baśniowych klimatów, to razem z narzeczonym gramy w RPG, dużo naszych gości też interesuje się fantastyką więc jak najbardziej pasuje.

Mój narzeczony wybiera wszystko razem ze mną.

To teraz trochę dalej o nas.

Jak zostaliśmy parą.
Wersja Panny Młodej:Niecały rok od spotkania mieszkaliśmy wszyscy razem w wynajętym wielkim mieszkaniu.
Była bardzo wczesna wiosna a mnie się nudziło. Zaczęłam obserwować tego dziwnego mężczyzne i coraz bardziej mnie fascynował. Już dawno z koleżankami ustaliłyśmy, że Mikołaj byłby dobrym chłopakiem. Postanowiłam to sprawdzić. Nie było to jednak takie proste ponieważ wokół Pana Młodego był niewidzialny mur, przez którego nikogo nie wpuszczał. Zaczęłam przychodzić do jego pokoju, wygłupiać się, i powoli oswajać go, ze swoją osobą. Kiedy stwierdziłam, że przebiłam się przez pierwsze bariery, odpuściłam i czekałam, aż teraz on zacznie mnie zdobywać.
W międzyczasie wyprowadziłam się z naszej 'małej komuny'. Robiłam to z ciężkim sercem, ale zostając tam nie skończyłabym studiów. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Mój książe znowu wyratował mnie znowu i odprowadził do nowego mieszkania. Położył mnie do łóżka i już chciał się wycofać kiedy kazałam mu nie gadać głupot tylko kłaść się koło mnie. Do swojego mieszkania w środku nocy musiałby jechać z 3 godziny, więc nie mogłam pozwolić żeby mój wybawca aż tak się poświęcał. Mikołaj zachował się jak prawdziwy gentelman i odwdzięczył się grzecznym spaniem na swojej stronie łóżka.
Reszta potoczyła się błyskawicznie. Zaczęliśmy chodzić na kawę i na długie spacery, Mikołaj zdobywał mnie powoli acz sukcesywnie. Nasi przyjaciele wyczuwali, że coś między nami jest, ale bali się zapytać. Kiedy wróciliśmy na tydzień do naszej 'komuny' nasz znajomy puszczał nam same romantyczne piosenki kiedy leżeliśmy razem na łóżku.
Pomimo tego, że było nam bardzo dobrze moje kochanie nie mógło zdobyć się na oficjalne pytanie czy chce być jego dziewczyną. Musiałam dać mu do zrozumienia, że nie odmówię "chodzenia" z nim.
24 kwietnia 2008 roku Mikołaj wziął mnie na romantyczny spacer. Przysłonił oczy i zostawił obok ruchliwego skrzyżowania. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam go klęczącego przede mną, z piękną czerwoną różą. Zapytał czy chcę być jego diabełkiem? Cóż mogłam innego zrobić jak z radością powiedzieć tak.
Wersja Pana Młodego:Rok później całkiem przypadkiem okazało się, że moja pasażerka i ja będziemy dzielić mieszkanie w Krakowie, w duchu ucieszyłem się na tą myśl ale nie dałem tego po sobie poznać(mam nadzieję) i z przyjemnością obserwowałem tę rudą drobną wichure, przemykającą po mieszkaniu, która wydawała mi się wtedy bardzo tajemnicza. Ku mojemu zdumieniu po pewnym czasie zaczęła przychodzić do mojej samotni(czyt. Materaca w rogu pokoju) gdzie czasem usiłowałem znaleźć spokój od otaczającego mnie świata. Jej zabiegi początkowo nie wydały mi się podszyte jakimś większym zainteresowaniem moją osobą, sprawiły jednak, że zacząłe się jej bacznie przyglądać.
Pewnego razu po wieczornej imprezie w pubie obiekt moich obserwacji stracił możliwość utrzymywania pozycji pionowej bez pomocy. Ja wiedząc, że bez niczyjej pomocy nie będzie sama w stanie trafić do swojego mieszkania poczułem się w obowiązku posłużyć za holownik i odstawić biedne dziewczę do domu. Zamiarem moim po spełnieniu swojego obowiązku było udanie się do swojego własnego mieszkania ale ku mojej radości poprosiła abym został. I tak właśnie się to zaczęło, jakiś czas później postanowiłem zrobić to co powinieniem i poprosić ją o przeniesienie tego związku na 'następny poziom'.
Wielki dzień nadszedł niespodziewanie, miałem z moją wybranką spotkać się wieczorem więc postanowiłem, że to właśnie dzisiaj zrobię to co chciałem zrobić już od dawna. Po spotkaniu z nią na ul. Karmelickiej poprowadziłem ją pod Teatr Bagatela i poprosiłem by usiadła i zamknęła oczy. Kiedy już to zrobiła szybko udałem się do pobliskiej kwiaciarni i wybrałem moim zdaniem najładniejszą i największą różę spośrd wszystkich, dokładnie taką jakiej potrzebowałem. Potem pozostało już tylko uklęknąć i poprosić o to aby została moim 'diabełkiem' jak lubię ją nazywać.