Jak staraliśmy się z mężem już na poważnie to co miesiąc dziwnie się czułam. To bóle żołądka, to jakieś dziwne mdłości, podwyższona temp, ale jak tylko zaczynały boleć mnie piersi wiedziałam że nic z tego.
Wiedziałam tylko że jeżeli poczuję że mam owu - bo zawsze kuł mnie jajnik, to będę "molestować" męża - bo a nóż widelec. Ale nic na siłę.
Mimo że w styczniu wiedziałam że mam owu i mimo przytulanek, tydzień przed @ zaczęła boleć mnie strasznie głowa - standard comiesięczny - potem czekałam na plamienie - które pojawiało się u mnie zawsze tydzień przed@ i przeciągało się do samej @. Plamienie się pojawiło - ale ciutkę lżejsze, i trwało 2 dni, trochę byłam w szoku. Piersi nie zaczęły boleć więc stwierdziłam że może jednak. No i przyszedł 32dc, poczekałam, głowa znowu bolała i brzuch dziwnie bolał, potem doszło tkliwość sutków - dziwne, bo nigdy tak nie było. Minął 34dc, i stwierdziłam że jeszcze poczekam do 36dc, bo czasem tak mi się przedłużało. w 37dc nie wytrzymałam i zrobiłam test - i była bladziuchna II-a kreska. Niestety następnego dnia zaczęłam mieć dziwne brudzenie więc stwierdziłam ze nic z tego nie będzie,(była niedziela), ale w poniedziałek rano poszłam do dr sprawdzić czy faktycznie - na szczęście lekarka mnie uspokoiła i tak maleństwo teraz mi fika w brzuchu we wszystkie strony.
Czasem jak się zupełnie straci nadzieję przychodzi znienacka niespodzianka.
Przez pół roku robiłam praktycznie co miesiąc test, nie piłam alkoholu bo się bałam ze mogę być w ciąży, a to źle. Ale dobrze was rozumiem.
Też zawsze czułam podniecenie że może tym razem się udało, a potem lekkie rozczarowanie:(
Trzeba tylko znaleźć w sobie siłę dalszego działania.
Wiem, że są tu nasze "dinozaury" , które mają ogromne trudności i chyba przeszły wszystko co można przejść żeby próbować zajść, albo już zaszły ale niestety coś sprawiało że nie skończyło się to szczęśliwie i raczej nic ich nie pocieszy, jedynie nasze kciuki i wiara że w końcu im się uda.
Dziewczyny które niedawno dołączyły do wątku - super że się staracie i czerpiecie od nas wiedzę, za was też trzymam kciuki.
A Wy "dinozaury" też nie traćcie wiary - wszystkie ciężarówki i mamuśki, które przewinęły się przez ten wątek wiedzą co przeżywacie i szczerze wam z pewnością kibicują.
No o na koniec troszkę chłopięcych fluidów:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~