Ostatnio wszystko mnie wkurza. A najbardziej moja nowa państwowa uczelnia, po której chodzą sami obrażeni wykładowcy, ze wszystkiego robiący łachę, pieniędzy biorą od groma i w niczym nie chcą pomóc. Którym wydaję się że są cholernymi bogami, którzy sami zapomnieli jak studiowali. Którzy zawsze i wszędzie będą Ci udowadniać, że jesteś debilem. Poważnie się zastanawiam czy nie rzucić budownictwa w cholerę, bo normalnie mam ochotę wejść i rozpie***** cały ten cholerny pier******. Nie mają sprzętu, budynki się rozwalają, a oni myślą że są tacy wspaniali... Dzisiaj po matematyce to się, aż popłakałam, muszę się porządnie upić...
Na samą myśl, że muszę iść tam na magisterkę z GP, dostaję jakiegoś rozstroju żołądka i Bóg wie czego. Nie wiem czy nie zostać na prywatnej uczelni, tam wymagają, ale pomogą i się uśmiechną.
Jutro egzamin na GP, idę się uczyć...