Autor Wątek: Pod moim sercem, inne serce bije...czyli oczekiwanie na najpiekniejsze lato :)  (Przeczytany 125888 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Gabiś
  • Gość
Jest piękny!

Offline pamela

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10971
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.09.2009
maly przystojniaczek!!
czekamy na opis porodu


Offline kkotek
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2463
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.09.2008
Śliczny  :-*
Kajetan  *† 31.12.2015 (15 tc)
Paulinka ❤️ 19.03.2018


Offline kitki82

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1419
  • Płeć: Kobieta
cudniasty przystojniaczek  :D


Offline ~Ania~
  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 24071
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2006-10-07
Słodziutki :)

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Super że macie swojego Maluszka już przy sobie. Ehhh też bym już chciała

Offline kobietka
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2289
  • Płeć: Kobieta
Śliczny łysolek ;)

Offline milenaw
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3836
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08-09-2007
Staś jest prześliczny :D



Offline zupcia

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1327
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.05.2009
Słodki :D


 

Offline adusiaxxx

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2385
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 12.04.2008
Mały słodziak  :D

Offline ricardo

  • Patrycja
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26650
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08.09.2007
Malusi bąbelek :)



Offline katarzyna_84

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4767
  • Płeć: Kobieta
  • Razem od 2-8-2000
  • data ślubu: 2.8.2008
Gratulacje dla rodziców, a Stasiu niech się zdrowo chowa!!! Śliczny jest!!!

Offline ika3w

  • Ilona
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3905
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.08.2008r
Dziękujemy za wszystkie gratulacje!
My czujemy się bardzo dobrze i coraz lepiej się "dogadujemy". Mieliśmy dziś rozpocząć spacerki ale pogoda nam się popsuła. Od rana leje... Staś po karmieniu przesypia przynajmniej 3 godzinki i ciągle robi kupę :) Przebieram go przed i po karmieniu i za każdym razem jest kupa :)
Zaliczyliśmy też juz obsikanie sobie buzi, obsikanie mamy, i obsranie pieluszki tetrowej :)

Ja wreszcie wczoraj wieczorem odzyskałam swoje kostki  ;D Zapominam tylko ciągle stanąć na wadze, a jestem strasznie ciekawa ile nam ubyło, a ile zostało ciążowych kilogramów.


Mam prośbę do moderatorów o  nie zamykanie jeszcze wątku. Chciałabym tu jeszcze wkleić relację z porodu.


Offline ika3w

  • Ilona
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3905
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.08.2008r


Offline Ewiszka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3514
  • Płeć: Kobieta
gratuluję :) Staśko jest uroczy ;)

Offline mikoala

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3534
Nie no cukiereczek do schrupania! :)

Offline mietowka
  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 663
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 06.06.2009r
cudny Ilonko gratulacje jeszcze raz

Offline nikola/23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6889
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 4.10.2008
o boze jaki słodziutki   ;D

Offline kitki82

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1419
  • Płeć: Kobieta
hehhehe jakie słodziutkie pomarszczone czółko :) jest śliczny  :D


Offline milenaw
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3836
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08-09-2007
Ilonko Staś jest cudny.



Offline myszkasc

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3074
  • Płeć: Kobieta
  • Moje niebo na ziemi...
Mały przystojniak :)


Offline ricardo

  • Patrycja
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 26650
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 08.09.2007
Jejku jaka kruszynka :) A to czółko pomarszczone słodkie!



Offline japcio

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 23885
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2009
Ale słodki bobas :)

Offline ada1988

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16277
  • Płeć: Kobieta
Ilonka serdecznie Ci gratuluję Stasia jest słodziutki :)
czekam na opis porodu :) mam nadzieje że cięzko aż tak było, chociaż sama nie wiem napisałaś że gdyby nie mąż...



Offline ASIA39

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4671
  • Płeć: Kobieta
  • Szata miłości utkana jest z materiału codzienności
  • data ślubu: 18.08.2012
Ilonko ale macie ślicznego syneczka, słodziaczek normalnie  :)

Offline ika3w

  • Ilona
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3905
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23.08.2008r
O tym jak Ilona i Rafał przeżyli narodziny Stasia


8 czerwca 2010- wtorek
Dzień jak co dzień, ale tylko pozornie. Czwarta wizyta w toalecie dała mi na moment do myślenia. Czyżby organizm już czuł, że nadszedł czas i sam się oczyszczał? Eee...nie możliwe. Ale na w razie czego w czasie kąpieli ogarnęłam nogi, umyłam włosy. Na rozkręcenie sytuacji wymasowałam brzuszek. Nie świadoma niczego poszłam spać.


9 czerwca 2010-środa
Obudzona o 5.20 przez ból brzucha przeklinałam ciążowe zaparcia. Wizyta w toalecie na nic się zdała. Ale zaraz, zaraz śluz przezroczysty zabarwiony kroplą krwi... Qrcze, czyżby coś niedobrego się działo? Wracam do łóżka, włączam tv, po chwili budzi się mąż niczym nie zdziwiony, bo od kilku dni już tak wstaję na siku i usnąć później nie mogę. Siedzę tak jeszcze chwilę z nadzieją, że zaraz załatwię sprawę w wc. No i myślę co ten śluz miał oznaczać. Cały czas spokojna, sprawa się wyjaśni w ciągu dnia. Ból przeszedł, a siedzieć bez oparcia mi nie wygodnie więc się kładę z powrotem pod kołderkę. I w tym momencie ciepełko między nogami... Szybko wstałam, żeby nie zamoczyć łóżka. Coś tam chyba powiedziałam, bo mąż się obudził. No i tłumaczę mu, żeby wstawał, bo mi wody odeszły. W takim szoku to go dawno nie widziałam. Biegał dookoła pokoju, nie mógł znaleźć ciuchów, chciał wzywać pogotowie bo na pewno nie zdążymy dojechać (jakże on się w tedy mylił  :)). Ja- oaza spokoju w tamtej chwili, mówię mu po kolei co ma zrobić, zetrzyj podłogę, przynieś ubranie, podpaskę- tylko grubą, żebym w mokrych spodniach na porodówkę nie szła :)  Mąż się ogarnął, ja też i do wyjścia... Oczywiście powrót po torbę, ja w ostatniej chwili złapałam aparat do torebki. Gotowi.

Przed nami 20km drogi, micha mi się cieszy od ucha do ucha. Mąż spięty. Oboje wiemy, że to już dziś poznamy naszego synka. Po drodze jakieś żarty, uśmiechy i zapewnienia o wzajemnej miłości. Podniecenie i ekscytacja to, to co w tedy czuliśmy oboje.

Jesteśmy pod izbą przyjęć, wysiadam z samochodu i... chlusnęły wody. Dobrze, że jest rano i przed izbą przyjęć pusto to nikt nie widzi moich mokrych spodni  :) Przyjęcie nawet sprawnie poszło, nikt nie zadawał tych głupich pytań, które miały być. Przebieramy się- więc to tak wygląda ta śmieszna koszula porodowa  :) i idziemy na trakt porodowy. W drzwiach witają nas dwie pielęgniarki: Pan do porodu rodzinnego? Ja na męża, on na mnie, bo tak naprawdę nie zdążyliśmy tego ustalić. Ja chciałam żeby był, on się bał. Tak- słyszę z ust męża. I już jestem spokojna. Męża wysłano po ciapki na dół szpitala, mnie zaprowadzono na salę. Po powrocie dostał jeszcze strój- niebieskie spodnie i taką jakby koszulę.

Zaczęła się ankieta, najpierw jedna pielęgniarka, za chwilę druga zadaje te same pytania. Pierwsza miesiączka? I za ciorta nie mogę sobie przypomnieć ile ja w tedy miałam lat, coś tam odpowiedziałam, nie pamiętam co ale jakie to ma niby teraz znaczenie. Teraz to ja rodzę!
Przyszła położna, podłączyła ktg, lekarz mnie zbadał. Rozwarcie na 4 cm ale skurcze słabe. Położna taka cicha i spokojna, a przy tym bardzo miła- myślę sobie będzie dobrze. Zaproponowała mężowi, żeby na 4-5 godzin pojechał sobie do domu, bo jak to stwierdziła- nam się tu trochę zejdzie. Nie, takiej opcji nie było.
Skurcze były co 5-10 minut, myślałam w tedy, że są bardzo bolące (jakże ja się tym razem myliłam  :) ) O 10 przyszedł znowu lekarz, rozwarcie na 5,5cm. Podłączymy oxy na rozkręcenie, bo z takimi skurczami to do jutra nie urodzimy. Druga butla z jedzonkiem. Ale ja bym coś tak wolała zjeść, bo w brzuchu burczy. Nie, jeść nie można. Można pić. Ok. wytrzymam, to przecież już nie długo... Skurcze coraz mocniejsze, położna przyniosła piłkę, pokazała co i jak więc do dzieła. Siadłam, bujam się, bujam... O skakaniu w czasie skurczu pamięta mąż. Ja już nie mam siły, on trzyma mnie za plecy i uciskając powoduje podskoki. Kochany mój. W czasie każdego skurczu trzymam go mocno za rękę, a on pozwala mi nawet połamać sobie palce  :) Między skurczami przysypiam i zła jestem na siebie, że nie zjadłam śniadania. Ok. 13 skurcze były już bardzo mocne i regularne, naprzemiennie chodziliśmy, skakaliśmy na piłce, siedzieliśmy. Przyszedł czas na prysznic, siedziałam pod nim godzine, ciepła woda przynosiła ulgę, w czasie skurczu oblewał mnie pot, a pomiędzy było mi zimno.
Po prysznicu skurcze lżejsze i rzadsze. No super. Kolejne ktg. Najgorsze było leżenie i wstawanie, wchodzenie na łóżko. A jak musiałam leżeć na plecach w czasie badania robiło mi się słabo i myślałam, że zemdleję. Przed 14 na salę obok przywieźli dziewczynę i stwierdzili, że cesarka, bo wcześniej miała cesarkę. Położna nas informuje, żebyśmy się na chwilę wstrzymali z porodem, bo ona musi iść. Taa, znając moje szczęście to teraz się zacznie. Przed pójściem na cesarkę bada mnie jeszcze lekarz, rozwarcie 8cm. Zostaliśmy sami z mężem a skurcze zaczęły dawać czadu, co 3, co 2 minuty. Mąż prosił, żebym nie płakała, powtarzał, że jestem dzielna i dam radę, że już zaraz zobaczymy naszego maluszka. Nie płakać to ja nie będę, przecież to już niedługo. Położna wróciła po jakis 45 minutach. Boże... jak ja w tedy zazdrościłam tej dziewczynie po cesarce.
Pytanie czy czuje parcie na stolec.  ??? nie wiem, chyba nie. Mam stać w dużym rozkroku i się bujać. Mąż cały czas mnie podtrzymuje, pomaga jak może. O 15 już wiedziałam co to, to parcie na stolec  :) Wcześniej położna zapewniała, że najgorsze są skurcze, że parte to już pikuś... Taaa, oczywiście... Tak mnie oszukać... Ok. 15.45 stwierdziła, że rodzimy. Położyłam się, maz został poinstruowany jak ma mi trzymać nogi i unosic głowę w czasie gdy będę przeć. Przyszła druga położna. Ostatnie pół godziny już się ostro darłam i nie zwracałam uwagi na oddychanie, co cieszyło położną, bo widziała, że już się zaczął poród. Nie ma to jak patrzeć na czyjs ból i się nim cieszyć. O 16.05 zaklinałam się, że już nie dam rady dłużej i tu na skurczu wyszło już troche główki. Położna nakierowała mi rękę i mogłam dotknąć maluszka. Mąż, który wcześniej twierdził, że nie będzie tam zaglądał, obserwował wszystko J :)Obietnica położnej, że na tym skurczu urodzimy dodała mi trochę siły. No i mąż, który niemal krzyczał, żebym dawała bo już prawie nasz mały jest. Ok. Dam radę. Uff....

Mój skarb leżał już na brzuszku i sikał na swoją mamusię. Był taki śliczny, taki bezbronny. Nie płakalismy. Patrzyliśmy na tą małą istotkę i szczerzyliśmy zęby. Mąż przeciął pępowinę i poszedł pilnować jak ważą i mierzą Stasia.
Mi zostało jeszcze urodzenie łożyska, co wcale nie było takie proste, bo jak próbowałam przeć to bardzo bolał mnie brzuch. Po kilku nieudanych próbach lekarz odpowiednio przycisnął i obyło się nawet bez parcia. Lekarz zabrał się za szycie a ja odpoczywałam. Na sali porodowej zostałam jeszcze z pół godziny. Było mi strasznie zimno i tu przydały się skarpetki. Mąż chodził ode mnie do małego i opowiadał mi co robi. A ja go wyganiałam od siebie, żeby pilnował czy Staś nie płacze.
Ok. 18 byliśmy już razem na sali, próbowalismy się karmić i patrzyliśmy na nasz mały CÓD. Mąż został z nami przez jakieś 3 godzinki a potem musiał pojechać do domu. Z tych wszystkich emocji całą noc nie mogłam spać, leżałam i patrzyłam na minki mojego synka!

Kochane bolało, tego się ukryć nie da, ale to co jest po porodzie wynagradza wszystko! I mimo, że zaraz po porodzie powiedziałam, że Staś będzie jedynakiem, to już następnego dnia płakałam, że naprawdę tak może być. Mam RH minus, w czasie ciąży przeciwciał nie było, a zaraz po porodzie okazało się, że przeciwciała są i nie kwalifikuje się do podania immuglobiny. Zamiast cieszyc się z małego przepłakałam cały dzień. Najgorsze było to, że nikt nie chciał mi wytłumaczyć co teraz. Dopiero po powrocie do domu wyczytałam co mogłam na ten temat i troszkę sobie na razie odpuściłam. Wiem, że kolejne ciążę są możliwe, chociaż nie będą już tak przyjemne i bezproblemowe jak ta.

Mąż. Robił co mógł, żeby pomóc mi urodzić. Od podania wody do picia, aż do parcia równo ze mną w ostatniej fazie. Wiem, że bardzo to wszystko przeżywał i nie mógł patrzeć jak mnie boli. Mówił mi ostatnio, że jego bardziej serce bolało jak na mnie patrzył niż mnie skurcze. W to akurat nie uwierze  ;) Jestem mu bardzo wdzięczna że był przy mnie, że pomagał. To wspólne przeżycie porodu bardzo nas do siebie zbliżyło i pokazało nam, jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem.


Offline japcio

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 23885
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 2009
Ja nie mogę....najpierw ryczałam u Ady, a teraz u Ciebie..... Pięknie to opisałaś :)

Offline mka

  • Every second is a lifetime and every minute more brings you closer to God and you see nothing but the red lights you let your body burn like never before. And it feels better than love. Yeah it feels better than love...
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5815
  • Płeć: Kobieta
  • We are connected that is how I feel...e-zadymiary
  • data ślubu: :Serduszka: AF :Serduszka:
Ja już na 3 akapicie się poryczałam :D :D :D :D
Kochana, pięknego masz synka...bosko marszczy czółko ::) ::) ::)
Oby wam się zdrowo chował :-* :-* :-*

Offline pamela

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10971
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.09.2009
buuuu dziewczyny wiecie jak doprowadzic do placzu, to takie piekne, i z jednej strony boje sie coraz bardziej, a z drugiej nie moge juz doczekac.
a jak sie goi rana? nacinali cie?