Witajcie!!!
Trochę muszę przyspieszyć - w trakcie mszy miała miejsce śmieszna sytuacja. W trakcie nauk ksiądz informował, że PM będą pić wino z kielich mszalnego - ksiądz żartobliwie uprzedził, że pierwsza do picia dostanie Panna Młoda i ma ona wszystkiego nie wypić tylko zostawić chociaż trochę Panu Młodemu. Obojgu nam przypomniało się to kiedy ksiądz podszedł do nas z kielichem ja opanowałam się przed wypiciem i wypiłam malutki łyczek po czym zaczęłam się śmiać, a mój L. był wtedy w trakcie picia tego wina i widząc moją reakcję również zaczął się śmiać i w rezultacie zakrztusił się tym winem. Potem kiedy ksiądz rozdawał komunię pozostałym Gościom nie mogliśmy się opanować pomimo granej przepięknie na flecie Arii na strunie G.
tu ja się śmieję kiedy mój L. pije wino:

a tu oboje próbujemy powstrzymać "głupawkę":

Kiedy msza się skończyła usłyszeliśmy Marsza weselnego i wtedy (nie wiem czyja to była "sprawka") wszyscy Goście wstali i zaczęli nam bić brawo!!! Był to niesamowicie wzruszający moment, wtedy pociekły mi łzy:

Prawie pod koniec naszej drogi stał nasz śpiewak i kazał nam "schować się" za ścianą przy wejściu głównym, żeby Goście mogli wyjść - super to było zorganizowane - bo nie wychodziliśmy z pustego Kościoła, ani nie wyszyliśmy przed pusty Kościół. Za ścianą była chwila dla reporterów - teraz dopiero widzę, że ciągle się śmiałam:

Siostra przyniosła mi płaszczyk i wyszliśmy z Katedry:

Tu nastąpiły życzenia od Gości będących tylko w Kościele, a pozostali wsiedli do wynajętego autobusu - polecam Goście bardzo to chwalili - autobus był podstawiony pod hotelem dla Gości przyjezdnych i zawiózł ich do Kościoła a potem zabrał także tych szczecińskich - wszyscy dotarli do Hotelu po mszy o jednakowej porze. Poza tym zaczęło trochę wiać.
Jeszcze parę fotek z Kościoła:
mój tren:
świadkowa miała trochę pracy:

dekoracja ołtarza:

wiązanka mojej siostry, będąca miniaturką mojej, obie były pięknie wykończone - na każdej łodydze były wbite szpilki z dużymi łebkami w kolorze zielonym, fioletowym i zielonym - mam nadzieję, że to widać (to też zasługa agentki ślubnej):

Po Kościele ruszyliśmy naszym samochodzikiem, zatrzymaliśmy się na Wałach Chrobrego (jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Szczecinie), na krótką sesję, było zimno jak diabli:


a tu razem z siostrą jej narzeczonym i naszym przyjacielem, który dojechał na ślub w ostatniej chwili - był w Amsterdamie i trochę mu się droga przedłużyła:

Na Wałach obcy ludzie podchodzili, składali nam życzenia, robili zdjęcia!!!
Chyba przesadziłam z tą ilością zdjęć!!!
Buziaki dla Was