Tutaj jeszcze fotka gdzie widać naszą czwórkę, dekorację naszych klęczników i krzeseł, bukiety przy bocznych ołtarzach i nasz obraz na ołtarzu po prawej.
Z mszy niewiele pamiętam, wiem że odpowiadałam, śpiewałam, wiem że czytanie nie było hymnem o miłości, byłam zbyt emocjonalnie nastawiona do tego co miało nadejść. Pamiętam, że miałam bardzo zimne ręce.
A potem nadeszła ta chwila. Podszedł do nas ksiądz i nagle zorientowaliśmy się, że to JUŻ. Ksiądz najpierw zapytał czy chcemy - oczywiście że TAK - potem powiedział, żebyśmy podali sobie prawe dłonie, następnie nałożył stułę... Serce biło mi jak oszalałe. Mikrofonu nie udało się księdzu włączyć, więc za chwilę usłyszałam głos mojego P. płynący tylko do mnie...