Klara dziś też z płaczem :-/ na szczęście zaraz jak wychodzę z sali, uspakaja się....Pani mówi, że jest najmłodsza w grupie (grudniowa), niektóre dzieci prawie o rok starsze, więc trzeba dać jej trochę czasu....no i ciągle była w domu ze mną....Poza tym to nasz pierwszy "samodzielny" tydzień, wcześniej był u nas przez tydzień mój tato i kiedy zawoziłam Klarę, zostawał w domu z Domisią, a potem jechał ją odbierać i wracali tramwajem - czyli Klara wniebowzięta

no a teraz... ubieram nas trzy i zasuwam...a zajęcia Klary na trzecim piętrze w kamienicy bez windy... Domisia waży już 10kg... :-p I tak jakos smutno mi bez niej w domu....Jak był tato, to nie odczuwałam tego, a teraz :-/

przez te prawie trzy lata przyzwyczaiłam się już do jej ciągłej obecności, a tu taka cisza...myślałam, że będzie błoga (Domisia śpi), ale mimo że mam milion rzeczy do zrobienia, tak mi niemrawo....A ostatnie tygodnie była taka już nieznośna chwilami, że nie mogłam się doczekać aż pójdzie do przedszkola, tymczasem...

chyba sobie popłaczę