Napisałam przed chwila dłuuugi post i go nie zamieścili... ;/ Zniknął! Także raz jeszcze...
Gdybym ja miała milion dolarów to wzięłabym ślub we Włoszech, zapakowała wszystkich gości w samolot, wynajeła hotel i wzięła ślub w jednym z polskich kościołów w Rzymie...ehh, i suknię miałabym od Donny Karan !
Ale cóż - po wczorajszym losowaniu totka-znów nic! Hihi
Co do finansów- u nas jak i u
aagatkii ograniczeń jakop takich brak, ale jakoś nikt nie wariuje. Rodzice postanowili za wszystko płacić więc jest łatwiej, gdybyśmy płacili za slub sami na pewno byłby skormniejszy. Niemniej jednak tak czy inaczej nie chcę dziwact, żadnych limuzyn itd, nawet poprawin nie chcemy ale coś czuje, że i tak je zorgazniują za naszymi plecami

Jak na razie widzę, ze najwieksza rozrzutnością na naszym weselu będzie to, że zmienię sukienkę po Kościele

Co do ślubów w ogrodzie- wszystko zalezy od księdza ( a w moim przekonaniu od "co laska"), choć ksiądz w mojej parafi powiedział, że jak sami wszystko zorganizujemy typu ławki, nagłośnienie to nie widzi przeszkód żeby urządzić nam ceremonię w ogrodzie przykościelnym.
pozdrowionka