Jejku dziewczynki... Nawet nie wiecie jak się cieszę...
Ela nie zrobiłam fotki

bo i aparatu nie mam

D. nie przywiózł ze Szczecinka...

W związku z czym i fotek biżu pewnie nie bedzie

no chyba ze wyszukam jakiś starszy aparat (gdzieś tam leży u rodziców D.) jedna z pierwszych cyfrówek na rynku

ciekawe czy w ogóle robi jeszcze zdjęcia

no zobaczymy po południu...
kkotek witam serdecznie, dziękuje bardzo i cieszę się że jesteś
No to może powrócę do mojego wąteczku... Na czym skończyłyśmy przed tym nieszczęsnym ząbkiem? Acha! Pazurki... Ja zazwyczaj noszę dość długie (no chyba że mi sie któryś złamie to wtedy wszystkie skracam), więc jestem przyzwyczajona, no ale tych sztucznych to też nie chciałabym szponów

A! No i autko nasze... D. jest zdecydowany na chryslera, a ja się waham... No ale coś czuje ze zrobię mu tą przyjemność i chyba sie zgodzę...

Achhhh.... Nie mogę przeżyć tego zęba... Jak dobrze że tak się to wszystko skończyło... W sumie prędzej czy później i tak bym go zrobiła w ten właśnie sposób (hmm... pisałam o tym?), tylko że planowałam za jakieś 2 miesiące... No ale w sumie co to za różnica... Zapłaciłam 180 zł, więc nie tak źle...
Żal mi tylko wczorajszego dnia (oczywiście nosa z domu nie wytknęłam

) bo mieliśmy pooglądać garnitury (D. tata przyniósł peeełno, w końcu w nich "siedzi" zawodowo

), pojechać do miasta porozglądać się powoli za butkami dla D. i bielizną dla mnie... Ech, no trudno. Ale co się odwlecze to nie uciecze, no nie?

BUZIAKI
