Witajcie
Buraczku absolutnie niczego mi nie zaśmiecasz
Castia - chwal się czym tylko chcesz - miło mi że u mnie, no i serdecznie gratuluję

No to sobie maraton dziś zrobiłam...

Jeśli chodzi o staniki za 100-200 zł nigdy w życiu takiego nia miałam i podejrzewam że mieć nie będę...

straszna ta cena!!

ja chyba podobnie jak Castia mam szczęście - nie kupuję drogiej bielizny, a nic mi sie nie deformuje, nie pruje, nie odstaje...
A wiecie co?? Byłam dziś w Triumphie i widziałam (nawet mierzyłam) cuuudną (jak dla mnie

) bardotkę - była idealna!! a najlepsze jest to, że kosztowała (nie pamiętam dokładnie, ale jakieś) 50-60 zł!!!!nie wiem w sumie dlaczego jej nie kupiłam...

przestraszylam sie chyba tego, że bez ramiączek musi być, i czy oby na pewno będzie pod biustem trzymać itp (mimo, że ma silikon)... No ale przecież i tak muszę taki stanik kupić!!

kurka, chyba niedługo po nią wrócę...

+ stringi do tego i będzie czad

mierzyłam też bardotkę taką zupełnie gładką, w podobnej cenie, tylko kurcze wydawało mi się, ze mi cycki jakoś spłaszcza

ech, nie wiem... za to pod biustem trzymała rewelacyjnie!! w sumie gorset w sukni i tak jeszcze cycuchy podniesie i przytrzyma, nie?? no właśnie... więc czym ja sie martwię?? że mi stanik zjedzie??

przy sukni ślubnej, która ma usztywniony gorset to chyba niemożliwe...

Kwestia nr dwa - spodobały mi się baaardzo buciki, ale miały całe 3,5 cm obcas...

śmiejcie sie śmiejcie, ale dla mnie to za dużo

tzn. jeśli chodzi o wygodę to są super, ale co z D. ...

będzie niższy... znalazłam też takie na 2,5 cm (growikar) i te też były ok, ale chyba te z mark shoes (te właśnie 3,5) jakieś ładniejsze mi sie wydały... Nie mam zbyt ładnej stopy, przy tym niekoniecznie jest mała (rozmiar 39

) a te buziki na 3,5 cm obcasie optycznie ją zmniejszały i wysmuklały... Tylko że miały jeden mały szczegół, który nie wiem czy mi sie podoba - kokardkę

choć pani z salonu i koleżanka-doradzajka stwierdziła, że ta kokardka właśnie dodaje uroku

ech znowu nie wiem...

heh, w jednym sklepie kosztowały chyba 155zł, a w innym (to już nie sklep, a salon ślubny) 170zł... Różnica niby niewielka, ale jak mam przejść dodatkowo 300 metrów i mieć 15 zł w kieszeni to eeejjjjj... wiadomo co zrobię...

no ale butków jeszcze nie kupię, bo stwierdziłam, ze najpierw wybierzemy dla D. na jakimś wyższym obcasiku, jeśli takowe będą i wtedy dopiero ja zdecyduję sie na swoje

A nawet porównywałam dzis w salonie obcas damski z takim w męskich butach i wiecie, że ten męski, bardzo przeciętny, zwykły, wcale nie wysoki, też miał 3,5 cm?? Bardzo się zdziwiłam...

No i następna rzecz - kupiłam sobie kolejne kolczyki

kurcze, w salonie ślubnym w którym oglądałam buciki mieli też biżuterię no i się skusiłam...

ale były niedrogie, więc nie żałuję nawet jesli ich nie założę na ślub, bo zawsze potem mogę je wykorzystać

Ale teraz jeszcze coś... Już na saaam koniec wyprawy po mieście wstąpiłam, w sumie tak od niechcenia, do Apartu... Ale mi sie spodobały kolczyki!! Takie długie, jak chciałam (te które kupiłam są wiszące, ale nie są długie), bez naszyjnika już wtedy żadnego... Kurcze nie wiem czy je sobie jeszcze kupić... Ale jaaaa..... Jestem pewna na 99% że to właśnie je bym założyła w TYM DNIU... Głupia jestem że tak wybieram, co...

Ech... Zastanawiam się, bo kosztują 90 zł... Na razie wydałam na biżu 85zł, więc nawet jeśli dodam te 90zł to i tak będzie mniej niż sobie założyłam...

Przeznaczyłam na ten cel ok. 200zł...Tym bardziej, że (wcale nie celowo) zaoszczędziłabym na bieliźnie

Och............

Nooo, a co jeszcze?? Kupiłam pończoszki białe

i podwiązkę niebieską

ostatnią ze sklepu wykupiłam

pani powiedziała, że jak ostatnia, to ponoć szczęśliwie, ale wiadomo - nie wierzymy w przesądy...

Ok, na zakończenie mojej jakże którkiej, zwięzłej i treściwej wypowiedzi dziękuję za uwagę

i oznajmiam, ze lecę do Was
