No już nie przesadzajmy z tym odkładaniem ciąży. Moja Mama urodziła mnie w wieku lat 27, a moją siostrę w wieku 35. Oba porody były naturalne i wszystko było w porządku. Dlatego rozumowanie w stylu "zegar tyka" jest trochę nie na miejscu - zwłaszcza w obecnych czasach.
...tyka moja droga, tyka...
Nie masz koleżanek po 30-tce próbujących bezskutecznie zajść w ciążę, ja mam.
A co z tego, że w obecych czasach??? Bo jest in vitro i cała masa zabiegów wspomagających??? Jeden zabieg to koszt 7-10 tys złotych, a szansa na dziecko za każdym razem tylko 30%.
W życiu trzeba znaleźć zawsze złoty środek.
Rewolucja kulturalna dała nam kobietom ogromne możliwości, wcześniej nie osiagalne. Ale rewolucja ta trwa raptem około 80lat. Ewolucja trwała miliony. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Płodność kobiet spada po 30 roku życia, po 35 leci na łeb na szyję dramatycznie.
Są rzeczy w życiu, których przesuwać w nieskończoność sie nie da.
Moge przesunąć mój doktorat, specjalizację, planowane studia podyplomowe, bo wiem na pewno, że je zrobię. Co do macierzyństwa, nie byłabym taka hop siup.
A poza tym nie traktuję dziecka jak kuli u nogi, że jak urodzę to nic mnie już dobrego nie spotka i czekają mnie tylko kaszki i pieluchy.
Będąc matką będę takim samym dobrym lekarzem, pracownikiem itp...
Macierzyństwo to pewien rozdział w moim życiu...a nie jego koniec.