To przykre
akayu że tak się dzieje, ale to i tak dobrze że chociaż tata jest za Wami! Szkoda tylko że Twoja mama patrzy na czubek swojego nosa, zamiast zwrócić uwagę na szczęście swojej córki.
Ja z rodzicami nigdy nie potrafilam sie dogadac. Co bym nie robiła i tak zawsze było źle, i zawsze przez A

(mimo że zanim zaczelismy być razem, to A. był ich ideałem).
Ale pewien czas temu(po mojej dłuższej nieobecności w domu, jak na 3 miesiące wyleciałam do A.) doznali olśnienia i jest lepiej, dlatego wierzę z całego serduszka że u Ciebie też będzie lepiej, że mama zda sobie sprawę z tego co i kogo może stracić!

Masz racje, gdy się wyprowadzisz to dopiero Cię Mama w 100% doceni.

Tak mi przykro gdy czytam Twoje odczucia i w ogóle, bo zdaję sobie sprawe z tego jak baardzo bardzo cierpisz.

Ale jednocześnie tak bardzo wierzę że mama jeszcze zapali ten płomyk, nie pozwoli byś całkowicie się wypaliła...

Kochana postaw jej sprawe prosto: "Nie przyjdziesz, trudno. My i tak sie kochamy i nic ani nikt nam w milosci nie przeszkodzi. To bedzie swiadczylo tylko o Tobie Mamo, i o tym jak bardzo chcesz mojego szczescia"
Może takie "spoliczkowanie" słowami ja obudzi.
Naucz się nie kryć uczuć w sobie, tylko wszystko mówić jej wprost. To pomaga, naprawdę. Mimo że ona może nie reagować, po pewnym czasie, wydaje mi się, powinno do niej dotrzeć co się dzieje.