Pamiętam jakby to było dzisiaj…
Pamiętam każdy skurcz…
… ten pierwszy, który wybudził mnie ze snu..
… ten kolejny, który uświadomił mi, że to już…że właśnie się zaczęło..
… ten ostatni, który bolał tak mocno, że bielały zaciśnięte palce.
Pamiętam drogę do szpitala, tą sama, którą każdego dnia jechałam do pracy…tak samo nudną jak zawsze.
Pamiętam badanie na izbie, beznamiętny komentarz o skurczach i moje święte oburzenie przerwane wlewką.
Pamiętam porodówkę, na której nie zdążyłam się nawet rozgościć. I to niedowierzanie, że to już?….że już przemy, tak szybko?
Pamiętam twarze pochylone nade mną, skupione spojrzenia, spokojne komendy.
Pamiętam radosne stwierdzenie Twojego taty „widzę włoski!!” i fakt, że gdybym miała wówczas wolną rękę to popukałabym się w czoło.
Pamiętam parcie, miarowe, równe, do którego podeszłam tak zadaniowo.
Pamiętam Twoje małe ciałko, które położno mi na piersiach.
Pamiętam rozbiegane oczka.
Pamiętam zapach Twoich włosów, ciepły, słodki, przesiąknięty mną od środka…
Pamiętam smak słodkiej herbaty, którą dostałam tuż po…taki jedyny niepowtarzalny smak, który jest w stanie wyprodukować tylko szpitalna kuchnia.
Pamiętam wszystko jakby to było dzisiaj…11:28…
Nie pamiętam tylko jednego … Twojego pierwszego krzyku…nie umiem sobie nawet przypomnieć czy płakałaś…wiem, że byłaś…mała, ciepła, mokra, lepka cząstka mnie i ze mnie …jedyna, niepowtarzalna, doskonała, maleńka ludzka istota.
13 lipca 2009r