Propos śląskich zwyczajów.... Mnie z kolei trudno o nich mówić, bo praktycznie wszystkie wesele jakie zaliczyłam były w gronie ślązaków

Różnice wyłapuje jedynie z opowieści koleżanek z pracy pochodzących z zagłębia

Ale zgadzam sie z tym co wymieniła Justys851 z tym, że u nas tez teoretycznie goście też powinni jechać z domów rodzinnych młodych, ale ze względów praktycznych mało kto to robi.
Pozostałe sprostowania to: nie potłuczyny, ale TRZASKANIE

w piatek przed ślubem zbierają się znajomi i rodzina przed drzwiam młodej pani i tłuką białą porcelane. Zadanie młodych to ciągłe latanie z miotłą

Czym wiecej tłuczonej porcelany tym lepiej życzy się młodym.
Moze troche uciążliwy zwyczaj, ale u mnie nawet nie było tak tragicznie, bo o 23 skończyło się

Faktycznie śluby u nas sa w godzinach 11.00-14.00 no i co za tym idzie, wesela kończą się troche wczesniej niż u Was. Ja miałam ślub o 13.00 ostatni goście wychodzili o 4.30, poprawiny zaczeły się o 14. Zadnej mszy w niedziele nie mieliśmy. Z taką niedzielną mszą spotkałam się raz w życiu - na weselu w woj. opolskim.
I jak widzisz jeszcze pare osób potwierdziło, to ze u nas na weselu siedzą rodzice z młodymi. Ja byłam w ogromnym szoku jak sie dowiedziałam, ze tylko u nas tak jest. Dla mnie to było tak oczywiste i naturalne

Zaliczałam mnóstwo wesele i zawsze tak akurat bylo. Dopiero rok temu dowiedziałam się ze w calej Polsce młodzi siedzą z młodymi. I teraz mysle, ze to naprawde nie głupie, tym bardziej jak się nie ma dobrych relacji z teściami

Jednak jakbym zakomunikowała rodzicom i tesciom, ze nie chce z nimi siedziec, to zapewne tez byłaby obraza, ze traktuje ich jak zwykłych gości.
Poza tym nie wiem czy u Was jest coś takiego jak:
- zatrzymywanie młodych w drodze do koscioła??
- udanie się prosto z kościoła z błogosławieństwem na chwilkę do domu??
A prześlubny zwyczaj to: mniej wiecej tydzień, dwa przed ślubem rozwozi się gościom, znajomym, sąsiadom kołocz weselny.
To chyba tyle.....
No i WSZYSTKIE NAJLEPSZEGO z okazji urodzinek
