czytaliśmy wszystkie wpisy na temat Mini-Maxu. Tym,którzy są zadowoleni gratulujemy. Lokal jest fajnie położony i ładna okolica więc fajnie,że się udało. My,niestety,należymy do tej drugiej grupy. . . Mieliśmy tam wesele w październiku tego roku więc jesteśmy dopiero co po weseleu. . . . Na początku napiszemy,że jeśli jakakolwiek para zastanawia się nad wyborem tego lokalu to my szczerze ODRADZAMY!!! zaczniemy jednak od tego co było najlepsze i się w miarę udało. Jedzenie było dobre i było go wystarczająco. Tu nie możemy narzekać choć musimy dodać,że wzięliśmy bardzo bogate menu i generalnie zaakceptowaliśmy to co nam zaproponowała właścicielka tego lokalu,ale dlatego,że nam Jej propozycje pasowały. Natomiast cała reszta to porażka. Nasze problemy zaczeły się tuż przed weselem (na około miesiąc przed).
Po pierwsze okazało się,że pomimo wcześniejszych ustleń kierowniczka ww. lokalu zmieniła godziny poprawin twierdząc,że wcale się tak nie umawialiśmy i komentując temat,iż dzisiaj tak długich poprawin już nikt nie robi. Ostatecznie doszliśmy z Nią do jako takiego porozumienia,ale musieliśmy dopłacić kasę.
Po drugie kwestia wystroju sali i stołów. . . salę można samemu przystroić bądź nie. Przed weselem dokładnie salę obejrzeliśmy i stwierdziliśmy,że nie będziemy wynajmować żadnej firmy do jej przystrojenia(co nie było na rękę właścicielce lokalu bo polecała nam od razu jakąś konkretną firmę zajmującą się wystrojem sal). Spytaliśmy tylko,czy sala będzie tak właśnie wyglądać. Pytanie dotyczyło głównie sufitu,który jest dosyć ozdobiony i serca,które wisiało nad stołem,gdzie siedzą młodzi. Uzyskaliśmy odpowiedź,iż nic nie będzie zmieniane. Ku naszemu zdiwieniu,na trzy dni przed ślubem serce zniknęło,a obsługa lokalu chciała w miejsce serca powiesić jakąś wiecheć sztucznych kwiatów. Właścicielka lokalu ponownie zapadła na amnezję. Wzięliśmy sprawy we własne ręcę. Kupiliśmy dwa duże serca i zaczęliśmy sami je wieszać. Spotkaliśmy się z niezadowoleniem pani właścicielki,której zdaniem,kolor serc nie pasuje do koloru ścian i która zdenerwowała się,że niszczymy jej ścianę wieszając te serca. Poza tym ww. kobieta chciała dodatkową kasę za przystrojenie stołów żywymi kwiatami choć miała się tym zająć we własnym zakresie!!!
Po trzecie obsługa lokalu jest tragiczna!!!kelnerki wyglądają jakby uciekły z poprawczaka,niektóre są bardzo niesympatyczne. zdarza się,że chodzą w bluzach dresowych,stają w kącie i obserwują gości nierzadko się z nich wyśmiewając. Absolutnie nie można,a nawet nie wolno pozwolić aby obsługa tego lokalu roznosiła wódkę bo po prostu alkohol zniknie. Jeśli już ktoś się zdecyduje na ten bajzel to alkohol trzeba trzymać w kantorku i samemu go roznosić żeby mieć nad nim kontrolę.
Po czwarte toalety są dramatyczne. Są tylko dwie,bardzo małe. Jeden zlew. Po jakimś czasie robi się tam brudno i nie ma nikogo kto by to sprzątnął. Papier i mydło nie są na bieżąco uzupełniane. trzeba się samemu o to upominać.
Po piąte. . . pokoje na górze. dramat. Właścicielka nie chce wcześniej pokazywać tych pokoików tłumacząc się np. tym,że ma je wynajęte i ciągle ktooś w nich przebywa. Odradzamy lokować tam gości bo wstyd. Wczesne lata 80,a poza tym każdy pokój to niespodzianka. W jednym pokoju,w jego rogu(!) stoi kabina prysznicowa. W drugim jest osobny pokój(uff) ze zlewem i kibelkiem,ale już bez prysznica. Natomiast w trzecim pokoju jest sam zlew,który jest zamontowany w rozsuwanejszafie(!). W każdym pokoju jest coś,ale w żadnym nie ma wszystkiego. Pocieszamy,że jest jednak na górze jedna łazienka wspólna,gdzie jest wszystko razem.
Podsumowując. . . jedynym plusem było jedzenie (za które zresztą niemało zapłaciliśmy!). Pozostałe kwestie to dramat. A największą porażką jest właścicielka tego lokalu,która okazuje się (niestety u nas za późno by zrezygnować) osobą fałszywą,chciwą,nieprawdomówną,a przede wszystkim bardzo nieprofesjonalną. Z daleka od takich ludzi!!!