Dzisiejsza nocka spokojna, gdyby nie pobudki Wiktora na przytulenie do mamy.
Jeżeli moja gin nie panikuje to ja tez nie. Nie chcę na siłę wyganiać bąbla.
Tak jak mówicie najważniejsze, żeby dziecku nic nie było. Serducho mu ładnie bije, ruchy też czuję nawet częściej niż te 10 razy na dobę więc jest ok. Niech siedzi sobie w brzuchu tyle ile potrzebuje jeżeli mu dobrze. Oby tylko nie było tak jak z Wiktorem, że pod koniec spadało mu tętno poniżej 100 i wody miałam zielone i gęste, a to już dobre dla dziecka nie jest.
Z grzybem sobie poradzę. W pierwszej ciąży cały czas musiałam stosować jakieś globulki bo cały czas coś tam kwitło. Tym razem dopadło mnie dopiero na końcówce.
Nasz bąbel i tak jest już duży, jak jeszcze trochę przybierze to już w ogóle nie ma szans na samodzielne wyjście.
Cesarki się nie boje, bo po pierwszej szybko doszłam do siebie i nie miałam żadnych komplikacji. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.