My najpierw planowalismy ślub we wrzesniu 2005, potem w styczniu, a na koniec w marcu

To dlatego, ze Miśka praca wiąże się z kilkumiesięcznym (9-10 mies.

)wyjazdem na szkolenie na drugi koniec Polski. Nie było wiadomo kiedy wyjedzie, ale poczatkowo myśleliśmy, że w listopadzie, więc ślub zaplanowaliśmy na wrzesień, żeby był już po jego przyjeździe. Potem okazało się, że jednak nie w listopadzie, tylko może dopiero pod koniec stycznia, więc sobie pomyslelismy, ze pobierzemy się przed jego wyjazdem, ale było już za mało czasu na załatwienie wszystkiego. Później docierały do nas różne informacje, że może Misiek nigdzie na razie nie pojedzie, albo dopiero pod koniec marca lub w kwietniu. No więc ustaliliśmy termin na święta, to tez tak trochę z pobódek religijnych, bo to najszczęśliwszy czas w roku liturgicznym

No i skończyło sie na tym, ze Misiek wyjechal na poczatku stycznia, przyjedzie na slub, pobędzie ok.tygodnia i znów wyjedzie. Na szczęście przyjezdża do mnie w każdy (po prawie) weekend więc nie jest tak źle.